W ostatnim czasie, po filmie Sekielskich o pedofilii wśród księży wielu białostoczan zorientowało się, że wśród honorowych obywateli miasta są biskupi, wobec których padły zarzuty o tuszowanie przypadków pedofilii w ich diecezjach. Henryk Gulbinowicz, Sławoj Leszek Głódź, Wojciech Ziemba - trzej biskupi, których radni Białegostoku uhonorowali tym zaszczytnym wyróżnieniem. Nie ma oficjalnych zarzutów wobec biskupów, ale powód do gorących dyskusji nie rodzi się tylko z oficjalnych zarzutów.
A jednak radni Koalicji Obywatelskiej nie wyciągnęli wniosków z tej "biskupiej" lekcji. Jednak się uparli przy swoim. Sprawa honorowego obywatelstwa Adamowicza już na poprzednich sesjach elektryzowała radnych. Podejrzane oświadczenia majątkowe, zarzucanie łamania prawa a nade wszystko brak jakichkolwiek związków z Białymstokiem to argumenty przeciwników honorowania Adamowicza. Argument drugiej strony brzmiał: "był wybitnym polskim samorządowcem, który swoim życiem udowodnił, czym jest oddanie i poświęcenie dla spraw publicznych, był człowiekiem wolności i solidarności. Pozostanie wzorem samorządowca, człowieka czynu oraz niedoścignionym przykładem służby miastu i jego mieszkańcom".
Więcej: wyznawcy honorowego obywatelstwa dla Adamowicza w tej sprawie zrobili użytek ze swojej samodzielnej większości w radzie. Zmienili procedurę występowania o nadanie tytułu. Teraz wystarczy, że odpowiedni wniosek Prezydent Miasta lub grupa pięciu radnych i zaopiniuje go "kapituła" złożona z prezydenta miasta, przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady. A tu - sami swoi. Przedtem w kapitule byli jeszcze radni Komisji Samorządności i Ładu Publicznego.
Nigdy - ani wcześniej, ani teraz - nie było możliwości weryfikowania kandydatury przez samych mieszkańców miasta (wyborców radnych miejskich), nigdy nie było warunku przeprowadzenia konsultacji społecznych przed nadaniem tytułu. Tak, jakby głos mieszkańców nie miał znaczenia, wystarczy, że zagłosowali na radnych i dali im tym samym monopol na wiedzę o zasługach kandydata. To, co od początku władzy PiS zarzuca rządzącym "totalna opozycja" - uzurpowanie sobie prawa do reprezentowania całego społeczeństwa - dzieje się właśnie w sytuacji, gdy to "opozycja" zdobywa pełnię władzy.
Radni PiS w sprawie honorowego obywatela Adamowicza protestowali energicznie - złożyli oświadczenie, którym czytamy: "sposób i tempo prac nad nadaniem pośmiertnie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Białegostoku nosi znamiona ofensywy politycznej i próby wybielenia postaci". A nieco dalej: "uważamy pomysł [...] za nieprzemyślany projekt polityczny, ukierunkowany na uzyskanie doraźnych politycznych korzyści w roku wyborczym".
Radni PiS zwracają uwagę, że pomysł "nie został w żaden sposób skonsultowany z mieszkańcami Białegostoku". Wyrażają święte oburzenie, jakby zapomnieli już, jak w poprzedniej kadencji procedowali własny pomysł uchwały intencyjnej w sprawie umieszczenia na placu NZS pomnika prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Pomysł zgłoszony nagle i niekonsultowany w żaden sposób z mieszkańcami miasta.
Wynik głosowania nad pośmiertnym uhonorowaniem Pawła Adamowicza był oczywisty. Niestety równie oczywisty, jak refleksja nad sposobem sprawowania władzy przez obie największe dziś na scenie politycznej siły: Większość może wszystko, większość nie musi się liczyć z nikim. Przyznać większość jednej z tych sił to demokratycznie skazać nas wszystkich na monopol władzy.