Wypadek wydarzył się w pobliżu miejsc związanych z kultem Bożego Miłosierdzia. W domu Sióstr Misjonarek po drugiej stronie ulicy mieszkał bł. ks. Michał Sopoćko, niedaleko znajduje się sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Dlatego wiele osób uważa, że to Boża Opatrzność uratowała wówczas Białystok, za wstawiennictwem ks. Michała Sopocki.
W skład pociągu wchodziło m.in. 12 cystern z ciekłym chlorem. Gdy transport przejeżdżał przez ul. Poleską, z powodu pęknięcia szyny nastąpiła katastrofa. Cztery cysterny wykoleiły się, a następnie osunęły się na pobocze torów. Ówczesne władze miasta przez kilka godzin trzymały w tajemnicy informację o wypadku.
Informacje o wypadku szybko rozprzestrzeniły się wśród mieszkańców. Na rogatkach Białegostoku tworzyły się korki, bo część osób postanowiła uciec z miasta, a w blokach mieszkalnych ludzie zaczęli się gromadzić na wyższych piętrach budynków. Ewakuacja rozpoczęła się dopiero po godz. 11, a ustawianie wykolejonych cystern trwało od godz. 15. do 1.30. Akcję białostockich strażaków wspierała ekipa centralnej stacji ratownictwa chemicznego przy Rafinerii Płockiej.