Nowa opłata recyklingowa to efekt m.in. unijnej dyrektywy. Zgodnie z nią Polska miała wybór: wprowadzenie opłaty bądź zmniejszenie użycia toreb foliowych przez jednego mieszkańca. Dziś na jednego Polaka przypada rocznie 250 - 300 foliówek. To 11 miliardów zużytych toreb w całym kraju rocznie. Jeśli Ministerstwo Środowiska przyjęłoby to drugie rozwiązanie stanęłoby przed sporym wyzwaniem. Do końca 2019 roku ta liczba musiałaby spaść do 90 na mieszkańca, a do 2025 roku do 40. Resort wolał więc zarządzić dodatkową opłatę. Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek udziela Polakom złotej rady jak takich opłat uniknąć.
-To nie jest podatek. Podatek jest rzeczą nieuchronną. Natomiast opłaty recyklingowej możemy łatwo uniknąć, zabierając na zakupy torbę wielokrotnego użytku - mówi dla TVN24 Biznes i Świat, Sławomir Mazurek.
Ministerstwo Środowiska zaproponowało, by opłata za torbę foliową wynosiła 20 groszy. Od opłaty recyklingowej przedsiębiorca będzie musiał jednak odprowadzić dodatkowo VAT (23 proc.). To może oznaczać, że zamiast 20 groszy będziemy musieli zapłacić nawet 25 groszy. To wersja optymistyczna, bo w ustawie określona stawka wynosi już 1 zł za sztukę. Wszystko po to, by móc w dowolnym momencie podnieść stawkę jeśli zużycie toreb nie zmaleje. Jedynym wyjątkiem są niewielkie torby foliowe, tzw. zrywki, używane ze względów higienicznych np. do pakowania żywności.
Wpływy z opłaty recyklingowej zasilą budżet państwa. Szacuje się, że już po pierwszym roku będzie to około 1,1 miliarda złotych. Źródłem opłaty recyklingowej, oprócz unijnej dyrektywy, jest także nowelizacja ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi.