W ostatnich spotkaniach obu zespołów padły po cztery bramki. Różnica w tym tylko taka, że Jagiellonia cztery bramki zdobyła w meczu ze Śląskiem Wrocław, a Korona cztery straciła, dotkliwie przegrywając z Górnikiem Łęczna. Gospodarze mieli więc powody do tego, żeby walczyć jeszcze mocniej, niż zazwyczaj. Choć obaj trenerzy do meczu przygotowywali się w różnych nastrojach, to problemy jednak mieli podobne.
Trener Probierz zastanawiał się jak poradzić sobie bez Fiodora Cernycha i Dmytro Chomczenowskiego oraz Mystkowskiego, Strausa i Sołowieja. Natomiast Tomasz Wilman zastanawiał się, kto, pod nieobecność wypożyczonego z Jagiellonii, Łukasza Sekulskiego, weźmie na siebie ciężar zdobywania bramek w meczu z liderem tabeli.
Początek spotkania na Arenie Kielc nie zwiastował tak dużych trudności, z jakimi ostatecznie radzić musieli sobie piłkarze z Białegostoku. Po dobrych kilkunastu minutach gry na prowadzenie wyszli gospodarze po tym jak, na raty, Mariana Kelemena pokonał były zawodnik Realu Madryt, Miguel Palanca. Po chwili mogło być już nawet 2:0 dla miejscowych, ale piłka po uderzeniu Mateusza Możdżenia trafiła w poprzeczkę.
Białostoczanie w pierwszej połowie mieli spore problemy z zagrożeniem bramce Maciej Gostomskiego. Dopiero chwilę przed przerwą w poprzeczkę trafił Ivan Runje, a po chwili tuż obok bramki uderzył Karol Świderski, a to trzeba przyznać niewiele jak na lidera Ekstraklasy. Jagiellończycy potrzebowali chyba mocnych słów trenera w szatni, żeby ruszyć mocno na rywala, i chyba je otrzymali, bo po wyjściu z szatni totalnie zdominowali rywala.
Żółto-Czerwoni często szukali okazji do pokonania Gostomskiego, ale szwankowały celowniki.
Wyrównania szukali Piotr Tomasik, ponownie Karol Świderski, a także Jacek Góralski. To co nie udało się wspomnianej trójc, w końcu wyszło Przemysławowi Frankowskiemu. Młody skrzydłowy Jagiellonii wykorzystał dośrodkowanie Tomasika i doprowadził do wyrównania. Piłkarze Michała Probierza długo nie czekali z zadaniem kolejnego ciosu i już trzy minuty później objęli prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu.
Znów jedną z główny ról odegrał Tomasik, który tym razem fantastycznie dośrodkował z narożnika boiska, a piłkę w bramce umieścił Runje, dla którego była to debiutancka bramka w barwach Jagiellonii. Po tym trafieniu goście znów uspokoili grę i tym razem nie pozwolili już kielczanom na żaden groźny zryw, czym ostatecznie zapewnili sobie kolejne ligowe zwycięstwo i pierwsze miejsce w tabeli przed kolejnym z Pogonią Szczecin.
LOTTO Ekstraklasa/ Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0)
Bramki: Miguel Palanca 16' - Przemysław Frankowski 68', Ivan Runje 71'
Korona Kielce: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Djibril Diaw, Ken Kallaste - Rafał Grzelak, Mateusz Możdżeń - Jacek Kiełb (71. Dani Abalo), Nabil Aankour (46. Marcin Cebula), Serhij Pyłypczuk (77. Vanja Marković) - Miguel Palanca.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Jacek Góralski, Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski (90. Patryk Klimala), Konstantin Vassiljev, Karol Mackiewicz (56. Łukasz Burliga) - Karol Świderski (81. Damian Szymański).
Żółte kartki: Romanczuk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).