Wyzwiska i agresja. "Kibic" Jagi miał wtargnąć do autobusu

Dzień meczu Jagiellonii Białystok z Radomiakiem Radom na Stadionie Miejskim. W tym czasie na boisku bocznym ma grać Młodzieżowy Łomżyński Klub Sportowy z Talentem Białystok. I tu pojawiają się wyzwiska i agresywne zachowania oraz próby rękoczynów ze strony części "kibiców" Jagi - twierdzi zarząd MŁKS-u.

[fot. archiwum bia24.pl]

[fot. archiwum bia24.pl]

Relację z wydarzeń na Stadionie Miejskim w Białymstoku, do których miało dojść 17 września br. w ok. godz. 12:30 przekazał Łukasz Uściłowski, prezes Młodzieżowego Łomżyńskiego Klubu Sportowego. Napisał w tej sprawie list otwarty, w którym zażądał reakcji Podlaskiego Związku Piłki Nożnej wobec skandalicznych zachowań części kibiców Jagiellonii.

- W trakcie drugiej części spotkania chłopców z rocznika 2010 na teren obiektu zaczęli napływać "kibice" na mecz rozgrywek Ekstraklasy, po drodze na trybuny postanowili sobie jednak urządzić festiwal wyzwisk skierowany wobec naszych 13-letnich zawodników oraz rodziców, którzy przyjechali z Łomży, aby obejrzeć mecz swoich dzieci - pisze Łukasz Uściłowski.

"Pod koniec meczu i po jego zakończeniu zarówno rodzice, jak też nasi zawodnicy w niewybrednych słowach powszechnie uważanych za obelżywe oraz w towarzystwie gróźb karalnych opuszczali boisko boczne w Białymstoku, doszło też do prób rękoczynów w stosunku do rodziców naszej drużyny, celem "zerwania szmat", jak zostało to wyrażone przez jednego z "osobników" w barwach Jagiellonii - i co należy podkreślić, i uwypuklić bez żadnej reakcji służb porządkowych na terenie obiektu" - czytamy w liście.

Prezes MŁKS-u twierdzi ponadto, że do autobusu, który dotarł na Stadion, a w którym znajdowali się chłopcy z rocznika 2008 wtargnął człowiek ubrany w barwy Jagiellonii Białystok. Miał krzyczeć do 15-latków, że mają "wypier...", a także iż nie mają prawa wysiąść z autokaru, jeżeli mają na sobie barwy łomżyńskiego klubu. Jedyną reakcją służb na te wydarzenia miała być sugestia, by zdjąć klubowe ubrania. Ostatecznie do rozegrania meczu nie doszło, a autobus odjechał spod obiektu przy asyście policjantów.

- Wobec tych skandalicznych wydarzeń ŻĄDAMY od Podlaskiego Związku Piłki Nożnej stanowczej reakcji na zaistniałe incydenty - kończy Łukasz Uściłowski i pyta kto wyznaczył taki, a nie inny termin na rozegranie meczu przez dzieci. Dodaje także, że zadaniem klubu jest dbanie o ich bezpieczeństwo. Zaznacza również, że kolejne przejawy agresji w Białymstoku wobec zawodników MŁKS-u spowodują rezygnację z jakichkolwiek meczów wyjazdowych do stolicy Podlasia.

Są pierwsze reakcje. Jako że do meczu ostatecznie nie doszło, Talent Białystok zgłosił się do Stadionu Miejskiego w Białymstoku, by spółka nie ściągała kosztów za organizację spotkania. Wojciech Pertkiewicz, czyli prezes Jagiellonii Białystok, której "kibicami" miały być agresywne osoby potępił stanowczo tego typu zachowania - niezależnie od barw klubowych.

-  Na razie nie będę ferował wyroków. Podkreślam, że teraz odpowiedzialność stoi po stronie ŁKS-u Łomża. Jeżeli zdecydują się na to, by zgłosić sprawę na policję, to jako spółka miejska dołożymy wszelkich starań, by tę sprawę wyjaśnić. Mogę zapewnić, że mamy zabezpieczony monitoring z całego zajścia i jeśli będzie to konieczne, to będzie on do wglądu - powiedział TVP Sport Adam Popławski, prezes Stadionu Miejskiego w Białymstoku.

- Na razie zapoznaliśmy się z oświadczeniem klubu z Łomży. Musimy poczekać na fakty, które będą widoczne na przykład na nagraniu z monitoringu czy na złożone oświadczenie ochrony obiektu. Natomiast jako związek stanowczo potępiamy każde tego typu zagrożenie. A zwłaszcza dla dzieci - dodał w rozmowie z TVP Sport Sławomir Kopczewski, szef Podlaskiego Związku Piłki Nożnej.

Zobacz również