Mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla gospodarzy, którzy już w 6. minucie objęli prowadzenie. Dobrym podaniem na wolne pole obsłużony przez Daniela Ściślaka został Przemysław Płacheta. Pomocnik Śląska Wrocław wbiegł w pole karne i oddał mocny strzał w kierunku dalszego słupka bramki strzeżonej przez Ingmara Paplavskisa. Golkiper gości zdołał jeszcze dotknąć piłki, ale nie był w stanie uchronić swojego zespołu przed stratą bramki.
Biało-Czerwoni napierali na gości coraz mocniej, ale brakowało im skuteczności. Z rzutu wolnego uderzał Patryk Dziczek, a później swoich sil próbowali jeszcze Patryk Klimala oraz Kamil Jóźwiak. Drugiego trafienia szukał też bardzo aktywny Przemysław Płacheta, a w 26. minucie bliski drugiego gola w tych eliminacjach był Klimala. Napastnik Jagiellonii otrzymał dobre podanie od Ściślaka, ale nie zdołał posłać piłki obok interweniującego bramkarza reprezentacji Estonii.
- Cieszę się, że robimy postęp. Przeciwko Estonii wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej, niż w poprzednim meczu z Łotyszami. Sam na siebie jestem jednak zły. Powinienem strzelić trzy gole, ale w każdej sytuacji czegoś mi brakowało - mówił po meczu napastnik Jagiellonii Białystok, Patryk Klimala.
Na kolejną bramkę młodzieżowych reprezentantów Polski białostoccy kibice czekali do 65. minuty. Z lewej strony piłkę w pole karne zagrał Przemysław Płacheta, a główkować próbował wprowadzony na boisku w drugiej połowie za Klimalę Paweł Tomczyk. Napastnik Lecha Poznań nie zdołał uderzyć dobrze piłki, ale efekt końcowy akcji Biało-Czerwonych i tak był bardzo dobry, bo piłka spadła pod nogi Karola Fili, który nie miał problemu z podwyższeniem prowadzenia.
Na dziesięć minut przed końcem stało się pewne, że Polacy dopiszą sobie kolejny komplet punktów w tych eliminacjach. Na strzał zdecydował się Mateusz Bogusz, piłkę po jego uderzeniu odbił przed siebie Paplavskis, a po chwili dopadł do niej Kamil Jóźwiak i gospodarze prowadzili już trzema golami.
Wynik meczu po akcji Bogusza, który wywalczył rzut karny, ustalił Patryk Dziczek. Zawodnik rzymskiego Lazio, zachował spokój i nie miał problemu z pewnym strzałem z jedenastego metra.
- Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to my jesteśmy faworytami tego meczu. Jesteśmy zadowoleni z wysokiego zwycięstwa, gdyż w końcowym rozrachunku bilans bramkowy może mieć spore znaczenie. Każda zdobyta bramka jest więc bardzo ważna. Na pewno możemy zaliczyć te zgrupowanie do udanych. Odnieśliśmy dwa zwycięstwa i mamy komplet punktów - powiedział po meczu drugi z Jagiellończyków w kadrze Michniewicza, Bartosz Bida.
Po dwóch seriach gier Polacy zajmują pierwsze miejsce w grupie. O dwa punkty wyprzedzają Bułgarów oraz Rosjan, którzy dziś nie potrafili znaleźć sposobu na swoje linie obronne i podzielili się punktami.
Polska 4 (1:0) 0 Estonia
Bramki: Przemysław Płacheta 6, Karol Fila 65, Kamil Jóźwiak 80, Patryk Dziczek 90 (k)
Polska: 1. Kamil Grabara - 19. Karol Fila, 5. Sebastian Walukiewicz, 4. Jan Sobociński, 3. Kamil Pestka - 7. Kamil Jóźwiak (87, 21. Patryk Szysz), 8. Patryk Dziczek, 13. Daniel Ściślak (69, 6. Maciej Ambrosiewicz), 11. Przemysław Płacheta (87, 14. Marcin Listkowski) - 23. Bartosz Bida (63, 17. Mateusz Bogusz), 20. Patryk Klimala (46, 9. Paweł Tomczyk).
Estonia: 1. Ingmar Paplavskis - 23. Mairo Miil, 6. Kristjan Pelt, 15. Marko Lipp, 17. Henri Jarvelaid - 19. Mihkel Jarviste (81, 3. Alex Roosalu), 16. Markus Soomets, 8. Markus Poom, 7. Artur Uljanov (70, 13. Mark Edur) - 10. Henri Valja (61, 5. Kristjan Kask) - 20. Kristofer Piht (61, 2. Sten Reinkort).
żółte kartki: Patryk Dziczek - Markus Poom, Mairo Miil, Marko Lipp, Markus Soomets, Henri Jarvelaid.
sędzia: Rohit Saggi (Norwegia).
frekwencja: 6358.