Tenis stołowy. Wygrana w Toruniu

SBR Dojlidy Białystok wygrały wczoraj (20.11) na wyjeździe z Energą Manekin Toruń po wyjątkowo zaciętym meczu. To drugie z rzędu zwycięstwo białostockiej drużyny w Lotto Superlidze. Białostoczanie wskoczyli na dwunaste miejsce w tabeli. Do bezpiecznej strefy tracą już tylko 4 punkty.

[fot. SBR Dojlidy Białystok]

[fot. SBR Dojlidy Białystok]

Długo wyczekiwane przełamanie w końcu nadeszło. Piątkowy (18.11) mecz z Gdańskiem pozwolił białostockim zawodnikom nabrać wiatru w żagle i uwierzyć w to, że mogą wygrywać. Na niedzielne (20.11) spotkanie w Toruniu drużyna Dojlid pojechała w pełni gotowa i zmotywowana. W pojedynku otwarcia Tomek Lewandowski pokonał 3:2 leworęcznego Konrada Kulpę. Prowadząc 2:1 dojlidzki zawodnik nie wykorzystał piłki meczowej i przegrał czwartego seta na przewagi. Set piąty rozpoczął się od czterech piłek wygranych przez rywala, ale Tomkowi udało się dogonić wynik i wytrzymać presję.

W następnej kolejności przy stole zmierzyli się Sun Shiyu i Tomasz Kotowski. Chińczyk nie zagrał jednak najlepszego pojedynku i przegrał 1:3, najwięcej punktów tracąc na słabym odbiorze serwisu i zbyt częstym oddawaniu inicjatywy.

Starcie "trójek" również nie przebiegło po myśli białostoczan. Debiutujący w Lotto Superlidze szesnastoletni Japończyk Hayato Miki bez większych problemów rozprawił się z Patrykiem Zatówką nie oddając mu żadnego seta. Najbardziej zauważalną różnicą w tym pojedynku była mobilność przy stole - chociaż gra Patryka wyglądała już naprawdę dobrze, to nie udało mu się jeszcze odzyskać pełnej szybkości i pewności w zagraniach wymagających szybkiego i dynamicznego przemieszczania się przy stole.

Przy prowadzeniu 2:1 drużyny z Torunia wynik wyrównał Sun Shiyu, który pokonał 2:0 Konrada Kulpę. O wyniku spotkania przesądził debel, w którym Patryk Zatówka i Tomasz Lewandowski okazali się lepsi od duetu Kotowski/Hayato. Chociaż cały mecz był bardzo nerwowy i nie brakowało w nim błędów, to finalnie SBR Dojlidy do Białegostoku wróciły z dwoma punktami i z pewnością można to uznać za wielki sukces.

- Po weekendzie w klubie zrobiło się zdecydowanie przyjemniej. Chociaż cały czas wierzyliśmy, że możemy wygrywać, to brakowało nam punktu zaczepienia. Nie mieliśmy w składzie silnej "jedynki", która dobrze otwierałaby mecze, a to na pewno dokłada presji. Z każdą kolejną porażką coraz ciężej jest o pewność siebie, ale w końcu nam się udało i to jeszcze przed przylotem Li Yongyina. Pięć punktów w dwóch meczach to znakomity wynik, właśnie takiego weekendu potrzebowaliśmy. Zmniejszyliśmy stratę do bezpiecznej strefy, a w grudniu czeka nas duże wzmocnienie - jestem dobrej myśli - komentuje Piotr Anchim, menadżer Dojlid.

Kolejny mecz SBR Dojlidy Białystok rozegrają u siebie 16 grudnia z Villą Verde Olesno. Dwa dni później podejmą Oxynet Jarosław. Wszystko wskazuje na to, że w grudniowych meczach wystąpi już Li Yongyin, który dopełnia aktualnie formalności w związku z planowanym pobytem w Polsce.

Energa Manekin Toruń – SBR Dojlidy Białystok 2:3

Konrad Kulpa – Tomasz Lewandowski 2:3 (11:8, 8:11, 7:11, 14:12, 8:11)

Tomasz Kotowski – Shiyu Sun 3:1 (11:9, 11:5, 6:11, 11:9)

Hayato Miki – Patryk Zatówka 3:0 (11:5, 12:10, 11:6)

Konrad Kulpa – Shiyu Sun 0:2 (8:11, 9:11)

Kotowski/Hayato – Lewandowski/Zatówka 0:2 (11:13, 6:11)

Zobacz również