Mecz rozpoczął się pojedynkiem Aleksandra Khanina i Grigorija Własowa. Pierwszy set został zdominowany przez zawodnika gości, który dość szybko doprowadził do tego, że Białorusin w barwach Dojlid musiał bronić piłeczek setowych. Początkowo Khanin bronił się bardzo dzielnie, ale w końcu popełnił błąd, który kosztował go porażkę. Sytuacja nie uległa zmianie także w drugiej partii. Tym razem Rosjanin oddał Khaninowi jedynie trzy "oczka" i wypracował sobie przewagę dwóch setów. Najbardziej wyrównana była trzecia część pojedynku. Niestety Khaninowi nie udało się poprawić gry na tyle, żeby wrócić do meczu i ostatecznie musiał przełknąć gorycz porażki.
Następni przy stole pojawili Patryk Zatówka i Eric Jouti. Zawodnik Dojlid zaczął od mocnego uderzenia i szybko wyszedł na prowadzenie. Również początek drugiej partii był w jego wykonaniu obiecujący. Niestety z każdą kolejną piłką delikatną przewagę zaczął zyskiwać Jouti, który ostatecznie w drugim secie doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji. Brazylijczyk dobrą grę kontynuował również w trzeciej odsłonie. W niej oddał Zatówce siedem punktów czym znacząco przybliżył się do wygranej w tym pojedynku. Patryk nie potrafił już nawiązać do gry, którą prezentował w pierwszej części i czwarty set okazał się zarazem ostatnim. Jouti wygrał 3:1, a Sokołów prowadził już 2:0.
W trzecim starciu udział wzięli Kamil Zdzienicki i Krzysztof Marcinowski. Dla 48-letniego zawodnika gości był to pierwszy mecz w sezonie. Nie było jednak tego widać przy stole, czego dowodem była choćby bardzo zacięta walka w pierwszej partii, którą zawodnik gospodarzy zdołał rozstrzygnąć na swoją korzyść, wygrywając 15:13. Następnie było nieco łatwiej. W drugim secie nie było już gry na przewagi, tym razem Kamilowi udało się go rozstrzygnąć szybciej. Oddał przeciwnikowi dziewięć punktów i znacząco przybliżył się do swojego pierwszego indywidualnego zwycięstwa w sezonie, które stało się faktem po wygranym 11:8 trzecim secie.
W ten sposób doszło do pierwszej gry dodatkowej, a w niej Aleksander Khanin okazał się lepszy od Erica Joutiego. W pierwszym secie Białorusin oddał Brazylijczykowi dwa punkty, w drugim po walce wygrał 13:11.
– Dwie pierwsze gry nie były dobre w naszym wykonaniu. Sasza zagrał bardzo słabo, wręcz nie istniał. Patryk prowadził z Joutim 1:0 oraz 7:6 w drugim secie i to by było na tyle. Był słabszy, wolniejszy, rzadziej trafiał. Doprowadziliśmy jednak do wyrównania po meczach Kamila Zdzienickiego i Aleksandra Khanina, który po słabszym pierwszym meczu zagrał zdecydowanie lepiej w drugiej grze. Szkoda, że tym razem nie udało się ograć przeciwników w deblu, który zapewniał już nam zwycięstwa w tym sezonie. W walce o play-offy liczyć się będzie jednak każdy punkt, dlatego szanujemy zdobycz z meczu z Sokołowem - podsumował Piotr Anchim, trener Dojlid Białystok.
W tej grze gospodarze pokładali spore nadzieje. W końcu z czterech dotychczasowych gier podwójnych w tym sezonie na swoją korzyść potrafili rozstrzygnąć, aż trzy. Tym razem jednak musieli uznać wyższość gości, którzy wygrali to starcie 2:0, czym przypieczętowali ostateczną wygraną Sokołowa 3:2.
Dojlidy Białystok 2:3 Sokołów Jarosław
Aleksander Khanin – Grigorij Własow 0:3 (5:11, 3:11, 7:11)
Patryk Zatówka – Eric Jouti 1:3 (11:8, 8:11, 7:11, 6:11)
Kamil Zdzienicki – Krzysztof Marcinowski 3:0 (15:13, 11:9, 11:8)
Aleksander Khanin – Eric Jouti 2:0 (11:2, 13:11)
Patryk Zatówka/Kamil Zdzienicki – Grigorij Własow/Krzysztof Marcinowski 0:2 (8:11, 9:11)