- Na Słowację wyjechałem dość późno, bo już po zamknięciu okienka transferowego w Polsce. Wypożyczenie jednak dużo mi dało. Okazało się, że trener szybko na mnie postawił i zacząłem regularnie grać. Na pewno miałem pewne obawy przed wyjazdem, na miejscu jednak okazało się, że wszystko jest w porządku. Wszystko wyglądało lepiej, niż się spodziewałem. Pomogło mi to psychicznie, bo w Jagiellonii grałem niewiele, tam regularna gra dodała mi pewności. Wracam do Jagiellonii by walczyć o miejsce w składzie - tłumaczy urodzony w Lidzbarku Warmińskim zawodnik.
Podczas wypożyczenia Dawid Szymonowicz rozegrał 12 spotkań w Fortuna Liga, w których zanotował asystę. Co najbardziej różni obie ligi? - W lidze słowackiej jest dwanaście drużyn. Pod względem sportowym, pierwsza ósemka, to poziom naszej górnej ósemki. Główną różnicą jest otoczka medialna. Po wyjeździe uważam, że musimy bardziej docenić to, jak media interesują się piłką i jak opakowana jest nasza liga - wyjaśnia Szymonowicz.
Obie ligi różni też frekwencja na meczach. - Około pięciu tysięcy kibiców przychodzi na najważniejsze mecze. Wyjątkiem jest zespół i kibice Dunajskiej Stredy. W ich przypadku nie ma znaczenia czy grają u siebie czy na wyjeździe, frekwencja zawsze jest na wysokim poziomie - mówi defensywny pomocnik.
Dawid może grać zarówno jako defensywny pomocnik, jak i środkowy obrońca. Gdzie jego zdaniem łatwiej będzie wiosną o miejsce w składzie? - Biorąc pod uwagę konkurencję, to nie można powiedzieć, że w Jagiellonii łatwiej jest o miejsce w środku pola czy na środku obrony. W obu przypadkach rywalizacja jest ogromna. Różnica polega na tym, że defensywa potrzebuje większej stabilności, dlatego jeśli obrońca nie dostanie czerwonej kartki czy nie złapie kontuzji, to z reguły gra od początku do końca i trudniej jest wejść nawet na zmianę. Przede mną ważny czas walki o pierwszą jedenastkę - kończy Szymonowicz.