Spróbowali i się udało
- Nasza akademia funkcjonuje od dwóch sezonów. Pierwsze działa, nie ukrywam, były odbierane z uśmiechem na twarzy. Może dlatego, że porównywano nas w pewien sposób do szkółek piłkarskich, których w mieście jest wiele. Od kilku lat rozmawialiśmy na ten temat. Pomysł powoli dojrzewał w mojej głowie. Można powiedzieć, że jestem inicjatorem całego przedsięwzięcia, ale duży udział ma w nim również trener Bartoszewicz, z którym powołaliśmy do życia nasze stowarzyszenie i z którym współpracowaliśmy już przy wielu koszykarskich projektach. Dużo o tym rozmawialiśmy i myśleliśmy, aż wreszcie postanowiliśmy, że spróbujemy i dowiemy się, czy ma to sens. Teraz jestem bardzo zadowolony, że wystartowaliśmy. Udowodniliśmy, przede wszystkim sobie, że nasza pasja i wariactwo z takimi pomysłami może przynieść fajne efekty - mówi jeden z założycieli AK Młode Żubry, trener Jakub Jakubiec i dodaje - W ciągu dwóch lat zbudowaliśmy pewien szkielet i cały czas przez sukcesywną pracę staramy się iść do przodu.
Najlepszym dowodem na to, że praca Jakubca i innych trenerów ma sens najlepiej świadczą liczby. - Dwa lata temu mieliśmy dwudziestu chłopaków na treningu. Prowadząc nabory liczba wzrosła do 90. Mamy sześć grup szkoleniowych podzielonych na roczniki i stopień zaawansowania. Od tego roku mamy także grupę żeńską. W ten sposób wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom rodziców. Widzimy, że to ma sens. Obecnie w zajęciach bierze udział 12 dziewczynek. Bardzo często są to dzieci zawodników i kolegów, z którymi grałem. Cieszymy się, że nasza pasja jest przenoszona z pokolenia na pokolenie. Przyglądanie się trenującym dzieciom daje nam dużo energii - tłumaczy były trener zespołu seniorów Żubrów, obecnie koordynator szkolenia w Akademii.
Zawodnicy z trenerskim zacięciem
W szkolenie zaangażowali się także występujący w II lidze zawodnicy zespołu seniorów Żubrów. Akademia daje szanse rozwoju nie tylko dzieciom, ale również chętnym do pracy z nimi trenerom. ? Tu chodzi przede wszystkim o naszą pasję. Zapraszam do projektu moich kolegów, którzy podobnie jak ja uwielbiają to, co robią. Budujemy u podstaw zarówno strukturę szkoleniową, jak i kadrę trenerską - tłumaczy Jakub Jakubiec.
Aktualnie grę w II lidze ze szkoleniem dzieci łączą Marcin Monach i Piotr Borowik. O ile kurs na trenerkę, jaki obrał Monach nie jest dziwny, chociażby patrząc na wiek zawodnika Żubrów, o tyle zaangażowanie w pracę z dziećmi, 15 lat młodszego Borowika może niektórych dziwić. - To niesamowity człowiek. Pracowałem z nim w grupach młodzieżowych. Przeżywaliśmy wspólnie wzloty i upadki. Kiedy dowiedziałem się, że chce spróbować się w trenerce, postanowiłem mu pomóc. Mało kto w tak młodym wieku decyduje się na taki krok. On ma jednak coś, co jest dla nas szalenie istotne -jest pełen pasji i bardzo oddany pracy z maluchami. Oczywiście wszyscy trenerzy mają niezbędne kwalifikacje - wyjaśnia Jakubiec.
Zaczynają wcześniej, niż dotychczas
Jednym z głównych problemów w szkoleniu, na który wskazuje Jakub Jakubiec był późno przeprowadzany nabór. Priorytetowym założeniem było rozpoczęcia naborów już wśród przedszkolaków, a nie jak to miało miejsce dotychczas, dopiero w klasach 4-tej, 5-tej czy 6-tej. - Do tej pory nie prowadziliśmy zajęć na poziomie przedszkola czy klas 1-3. Zaczynając nabór później mieliśmy jednak mniejsze pole manewru, gdyż wiele dzieciaków było już wciągniętych w inne sporty. Inne dyscypliny nas wyprzedzały. Zrodził się więc pomysł, żeby zrobić krok w dół, gdyż uciekały nam najzdolniejsze dzieciaki. Teraz mam nadzieję, że wyłowimy wszystkich, którzy powinni do nas trafić. Nikogo nie odrzucamy, nigdy nie wiadomo, kto kiedy odpali. Czasem ci najwybitniejsi juniorzy nie robią zawrotnych karier - tłumaczy trener Jakub Jakubiec.
Założyciel i jeden z głównych motorów napędowych Młodych Żubrów wspomina o konkurencji w postaci innych dyscyplin. Warto jednocześnie wspomnieć, że pod względem szkolenia młodych koszykarzy konkurencji praktycznie nie ma żadnej. - Jesteśmy jedyną i pierwszą akademią, która powstała w Białymstoku. Funkcjonuje kilka klubów, ale żaden na takich zasadach. Jesteśmy oddzielnym stowarzyszeniem, ale całym naszym pomysłem jest budowanie zawodników pod kątem pierwszego składu seniorów - wyjaśnia.
- Nasza filozofia to budowanie zawodników poprzez zabawę i radość z uprawiania danej dyscypliny. Nie skupiamy się na wyniku. Chcemy spokojnie pracować by zaszczepić koszykówkę w jak największej ilości dzieci i ich rodzicach. Co będzie w przyszłości to czas pokaże. My jednak zrobimy wszystko, by któryś z nich zagrał na poziomie seniorskim - dodaje Jakubiec.
Dołączyć można w każdej chwili
- Prowadzimy nabór ciągły. Ze względu na to, że mamy grupy na różnym poziomie zaangażowania dostosowujemy grupy i miejsce pod kątem umiejętności. W każdym roczniku mamy grupy o różnym stopniu zaawansowania. Jesteśmy elastyczni. Jeśli ktoś nie radzi sobie w grupie docelowej to przesuwamy go do grupy, w której może nadrobić zaległości. Mamy duży komfort w takim działaniu, gdyż podczas jednego treningu pracujemy w trzech grupach i możemy stopniowo przesuwać dzieci po boisku z grupy do grupy. Przed nikim nie zamykamy drzwi - wyjaśnia trener Jakub Jakubiec.
- Miesięczna składka wynosi 100 złotych. Musimy pobierać opłaty, jak każdy, gdyż koszty generuje chociażby wynajęcie obiektu treningowego. Biorąc jednak pod uwagę, że w miesiącu odbywa się osiem treningów, to jednostkowa kwota nie jest duża - dodaje.
Co dalej?
- Nie wybiegamy daleko w przyszłość. Skupiamy się na pracy u podstaw. Zobaczymy jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Naszymi celami na przyszłość jest zgromadzenie u nas jak najfajniejszych dzieciaków oraz trenerów, pod których okiem będą się rozwijały. To praca na lata, efekty nie przyjdą szybko. Jeśli w przyszłości kilkoro z nich zagra na poziomie seniorskim, powiemy, że odnieśliśmy sukces. To jest ważniejsze, niż wieszanie złotych medali w turniejach juniorskich. Oczywiście, jeśli przy okazji coś takiego nas spotka, to będziemy zadowoleni. Nadrzędnym celem jest jednak doprowadzenie zawodników do wieku seniora oraz zarażanie koszykówką, jak i miłością do sportu ogólnie pojętego - kończy Jakub Jakubiec.