Tomasz Kulhawik przez większość swojej trenerskiej kariery pracował w Jagiellonii Białystok, gdzie przeszedł wszystkie szczeble juniorskie. Pracę w seniorach rozpoczął w KS Wasilków, a przez ostatnie dwa lata związany był z III-ligową Olimpią Zambrów. Po trzech miesiącach wraca "do gry".
Marcin Dzierżko, dziennikarz BIA24: Ciągnie wilka do lasu?
- Tomasz Kulhawik, trener: Oj bardzo. Trzy miesiące bez gwizdka i nie ukrywam, że bardzo tęsknie za boiskiem i szatnią.
No właśnie, podobno wracasz do Olimpii Zambrów?
- Tak to prawda. Wracam i jestem pełen zapału. Zarówno ja jaki i klub wyciągnęliśmy wnioski z ostatnich lat pracy i uznaliśmy, że warto jeszcze raz spróbować.
Mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Ja osobiście się z tym nie zgadzam, a jakie jest Twoje zdanie?
- I tak, i nie, zależy od okoliczności. Warto jednak pamiętać, że rzeka nigdy nie jest taka sama. Kocham swój zawód, ciągle się kształcę, ale też widać zdeterminowanie ludzi związanych z Olimpią. Będziemy próbowali uratować zespół w trzeciej lidze. Mamy ciekawy pomysł i jeśli dopisze nam szczęście to wierzę że nie wszystko stracone.
Co zmieniło się na przestrzeni ostatnich miesięcy?
- Musimy zmienić wizerunek klubu. To był mój warunek powrotu. Zależy mi by więcej osób zaangażowało się w Olimpię Zambrów. Dzisiaj nie wystarczy być w zarządzie, tylko być i działać. Ponadto ze mną przy zespole będzie sztab trenerów, którzy bezpośrednio zaangażują się w pracę zespołu. Prócz tego co było do tej pory wracam ja, trener Arkadiusz Sawicki, a także Marcin Banicki oraz firma Better Way, która będzie odpowiadała za przygotowanie motoryczne zespołu.
Jak wygląda kadra zespołu?
- To jest nasza największa bolączka. Na tą chwilę odeszło sześciu chłopaków. Teraz będę przyglądał się tym zawodnikom, którzy zostali. Mamy pierwsze typy, którymi chcielibyśmy wzmocnić zespół, ale na dzisiaj trudno o konkrety. Prowadzimy rozmowy jednak do finalizacji daleka droga. Wiadomo, że chcąc się utrzymać musimy wzmocnić zespół i wszyscy w klubie są tego świadomi. Wierzę, że wzmocnimy zespół i poradzimy sobie mimo trudnej sytuacji wyjściowej.
Widzisz szansę na utrzymanie?
- Zdecydowanie. Mamy 8 punktów do bezpiecznego miejsca. Jesienią sporo punktów uciekło nam w meczach, w których absolutnie nie byliśmy gorsi. Wręcz uważam, że niejednokrotnie byliśmy lepsi. Na pewno musimy dojrzeć do odpowiedzialności za każdą piłkę, ponieważ bardzo dużo punktów uciekło nam przez błędy indywidualne. Jako trener nie masz na to wpływu. Chciałbym żeby drużyna była bardziej pragmatyczna, nawet kosztem pięknej gry zdobywała punkty. Na "czarowanie" już nie ma czasu. Musimy być fighterami, a nie wirtuozami. Wierzę, że się uda.
Jak trenera zdrowie? Widzę kontuzję.
- Aj włączył się tryb piłkarza i niestety podczas gry z przyjaciółmi zerwałem Achillesa. Szczęście w nieszczęściu szybka reakcja doktora Krzysztofa Koryszewskiego. Tego samego dnia doszło do operacji i teraz czeka mnie długa rehabilitacja. Muszę to zaakceptować i podjąć rękawice. Czym trudniej tym łatwiej. Wierzę, że mój zespół będzie moim paliwem i wspólnie wyjdziemy z obecnej sytuacji.
Życzę udanego powrotu do Olimpii, ale przede wszystkim do zdrowia.
- Dziękuję, wrócę silniejszy.