Pod koniec miesiąca czekają Was ważne zawody.
Przed nami 22. edycja Polish Open Kaliber. Zaczynamy 25 listopada, kończymy 28-ego. Zawody jak zwykle odbędą się w Hali Zespołu Szkół Rolniczych w Białymstoku. Poprzedni turniej, z powodów "covidowych" zorganizowaliśmy w innej formule, hybrydowej. "Zdalnie" strzelali zawodnicy z różnych krajów, kontynentów. Od Australii, Malezji, Indii, Tajlandii, przez Stany Zjednoczone, Niemcy, Francję, Skandynawię i Kanadę po całą naszą ścianę wschodnią. Śmietanka światowego strzelectwa. W tym roku przekroczyliśmy już 350 zgłoszeń z kilkunastu krajów świata, a lista nie została jeszcze zamknięta. Zawody można będzie obejrzeć online - superfinał w sobotę (27.11) o 19:00, a osiem finałów olimpijskich - w niedzielę (28.11) od godz. 8:00. Tych, którzy chcą zobaczyć zawody na żywo serdecznie zapraszamy - wstęp bezpłatny. Środki wygenerowane z wykupionych numerów w zabawie o "extra miejsce", jak co roku przekażemy na cel charytatywny.
Jakie macie nadzieje przed startem? Jest forma wśród zawodników klubu Kaliber Białystok?
Nadzieje mamy ogromne, one są zawsze. "Nasi" na pewno będą w finale, bo mamy dwóch zawodników z Hybrid Cup (zawodów, których wygranie dawało wstęp do finału imprezy głównej, przyp. red.). Jeżeli jesteśmy w finale zawodów rangi mistrzowskiej, to swoje zadanie już spełniliśmy, trzeba się z tego cieszyć - tak uczyłem swoich wychowanków. Każdy kto tam wejdzie, jest w stanie wygrać, być złotym medalistą. Obstawianie chyba mija się z celem - kiedyś obstawiałem Christiana Reitza, niemieckiego mistrza w pistolecie i od tamtej pory już nie obstawiam (śmiech). Miażdżył wszystkich rywali, był medalistą z Pekinu i z Rio, robił kosmiczne wyniki, a podczas naszego super finału odpadł w pierwszym strzale. Super finały są specyficzne.
U Was jest trudniej niż na Igrzyskach Olimpijskich.
Tak, zdecydowanie, u nas to jest show. Nie trafiasz - odpadasz. Dlatego każdy kto znalazł się w super finale ma szansę wygrać. Podczas Igrzysk zawodnik ma 12 strzałów, liczona jest suma punktów uzyskana ze wszystkich. Sport jest ciekawy wtedy, kiedy każdy ma szansę na wygraną - może zwyciężyć ktoś słabszy, a przegrać - faworyt. Nieprzewidywalność i emocje przyciągają. W koloseum, gdy wychodzili gladiatorzy było podobnie. Nikt nie miał pewności co za chwilę się wydarzy. Jedną z najbardziej doświadczonych finalistek podczas Polish Open będzie "nasza" Ola Szutko. Strzelała ten finał najwięcej razy, mimo że jest młodziutką zawodniczką, ona jako 17-latka już go wygrała.
Na Waszym koncie nie brakuje sukcesów. To chyba dobrze wróży.
Aleksandra Szutko jest mistrzynią Europy z roku ubiegłego jeszcze wśród juniorek, wielokrotną medalistką Mistrzostw Polski, niewiele jej zabrakło, by trafić na Igrzyska Olimpijskie. W tym roku wicemistrzem Europy jest Michał Chojnowski. Z każdego turnieju w Polsce przywozimy medale, ostatnio ich woreczek przywieźliśmy z Wrocławia, zdobyliśmy tam też dwa rekordy Polski - zarówno w karabinie, jak i w pistolecie. Wygraliśmy też dwukrotnie ligę młodzieżową. Jesteśmy sklasyfikowani jako drugi klub w Polsce, po Zawiszy Bydgoszcz.
W którym z podopiecznych widzi Pan największy potencjał?
W Michale Chojnowskim czy Alicji Śmietańskiej, która już kilkakrotnie pokonała Olę na zawodach. Trzeba pamiętać, że mistrzowie nie zawsze muszą wygrywać. Młodszym daje to nadzieję, że oni mogą kiedyś zająć ich miejsce. Na tym polega piękno sportu.
Jaki jest przepis na sukces? Co muszą zrobić trenerzy, by przygotować zawodników do wygrywania?
Przepis jest jeden - ciężka praca. Aby wygrywać w mieście, województwie a nawet w kraju, może wystarczyć trochę talentu i „mądra” praca, ale jeżeli chcemy iść po medale Mistrzostw Europy i Świata, to potrzebna jest pasja i „ciężka harówa". Nie tylko na strzelnicy, ale na siłowni, pływalni. Jestem dumny z naszych trenerów, a jeden z nich od kilku tygodni jest pełniącym obowiązki trenera kadry olimpijskiej. To ogromna satysfakcja, mamy w kadrze narodowej ponad 10 zawodników z KS Kaliber Białystok.
Jak zacząć przygodę ze strzelectwem?
Najprościej wejść na stronę internetową Kalibra, znaleźć telefon, przedzwonić i umówić się na strzelanie z jednym z naszych trenerów. Moja opinia jest taka, że absolutnie każdy potrafi strzelać "10-tki", jeden potrzebuje kwadrans, drugi pół godziny albo więcej, żeby strzelić dobrze. Jest to rewelacyjny, kapitalny wręcz sposób, aby się dowartościować i myśleć o sobie dobrze. Nie ma ludzi, którzy nie potrafią strzelać, są leniwi albo niedouczeni trenerzy, a w naszym klubie takich nie ma.
Co w wypadku, gdy jedynym doświadczeniem w strzelaniu jest PlayStation?
Śmiem twierdzić, że nie będzie to specjalnie pomocne (śmiech).
Macie już plany na przyszły rok?
Liczymy na to, że pandemia będzie się "zwijać". Dotychczas, było dużo strzelań hybrydowych, a my chcemy zrobić trzy-etapowy Polish Open na starych zasadach, czyli stacjonarnie. Poza tym liczymy na kwalifikację i udany start podczas Mistrzostw Europy dla naszych najlepszych zawodników.