Od początku spotkania widać było, że goście nie zamierzają ryzykować, ze bardziej niż na trzech punktach zależy im na utrzymaniu trzypunktowej przewagi nad zespołem Ireneusza Mamrota. Żółto-Czerwoni od początku spotkania byli bardziej aktywni, częściej naciskali na przeciwników, doprowadzali strat piłki przez gości oraz wymuszali błędy. Przed meczem można było się obawiać o to, jak białostoczanie poradzą sobie bez zawieszonego za kartki Tarasa Romanczuka. Nieobecność reprezentanta Polski nie była jednak zauważalna. Wszystko przez to, że Jagiellończycy wyszli na murawę z mocnym postanowieniem ogrania Legii po raz trzeci w tym sezonie, a drugi przed własną publicznością.
Gospodarze walczyli, naciskali, ale w kluczowych momentach brakowało ostatniego podania, albo dobrze w zamiarach białostoczan odnajdywali się przyjezdni. Efekt? Przed przerwą defensywie ustawiona Legia nie zagroziła bramce Mariana Kelemena ani razu, natomiast Jagiellończycy mimo przewagi oddali tylko jeden celny strzał. Uderzenie Karola Świderskiego nie sprawiło jednak problemów Arkadiuszowi Malarzowi. Poza tym niecelnie uderzali Roman Bezjak oraz Martin Pospisil.
Po zmianie stron goście grali już nieco inaczej. Bardziej odważnie, jakby zaczęli się obawiać, że wyjście na murawę z nastawieniem na ugranie punktu może okazać się dla nich zgubne. Podobnie jednak jak przed przerwą, tak i po niej piłkarze z Warszawy nie potrafili oddać choćby jednego celnego strzału. Niestety dużo lepiej nie wyglądali pod tym względem zawodnicy Ireneusza Mamrota. Przez cały mecz robił, co mógł Roman Bezjak, piłkę nad poprzeczką z rzutu wolnego posłał Guilherme, a tuż przed zakończeniem spotkania o kilkadziesiąt centymetrów pomylił się wprowadzony na boisko w drugiej połowie Bartosz Kwiecień.
Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, z którego zadowoleni byli tylko goście. - Za nami bardzo ciężki mecz. Widać było, że odczuwamy jeszcze grę w środowym finale Pucharu Polski. Uważam jednak, że zasłużyliśmy na ten punkt. Szczególnie ze względu na grę w drugiej połowie, gdy wyglądaliśmy lepiej, niż przed przerwą. Ten punkt jest dla nas bardzo dużym sukcesem, bo ciężko się gra z Jagiellonią w Białymstoku - powiedział po meczu Dean Klafurić, szkoleniowiec Legii Warszawa.
- Z przebiegu gry bardziej zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Legia nie stworzyła sobie praktycznie żadnej sytuacji. My mieliśmy ich na pewno więcej, ale szwankowało ostatnie podanie. Szkoda okazji z pierwszej połowy, a także strzału Martina Pospisila na początku drugiej. Może gdyby lepiej trafił w piłkę, to by wpadło. Szczęście nie dopisało nam także w ostatniej minucie. Gdyby piłka po uderzeniu Bartka Kwietnia leciała w światło bramki, to było nie do obrony. Teraz musimy walczyć o trzy punkty w Poznaniu. Nie ma innego wyjścia - skomentował mecz z liderem, trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
6 maja 2018, 18:00 - Białystok
Jagiellonia Białystok 0 (0:0) 0 Legia Warszawa
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 8. Łukasz Burliga, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 21. Przemysław Frankowski (90, 10. Dejan Lazarević), 26. Martin Pospisil, 23. Piotr Wlazło, 28. Karol Świderski (68, 18. Cillian Sheridan), 9. Arvydas Novikovas (80, 99. Bartosz Kwiecień) - 11. Roman Bezjak.
Legia Warszawa: 1. Arkadiusz Malarz - 20. Marko Vesović, 34. Inaki Astiz, 2. Michał Pazdan, 14. Adam Hlousek - 18. Michał Kucharczyk (80, 9. Eduardo), 7. Domagoj Antolić, 44. William Rémy, 53. Sebastian Szymański, 22. Kasper Hamalainen (72, 32. Miroslav Radović) - 11. Jarosław Niezgoda (46, 6. Chris Philipps).
?żółte kartki: Bezjak - Hlousek, Astiz, Philipps.
sędziował: Tomasz Musiał.
widzów: 18 763.