W pierwszych pięciu minutach gry kilka razy zakotłowało się w polu karnym Lechii, ale chwilę później to gospodarze objęli prowadzenie. Przemysław Mycan wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Sebastiana Górskiego. Jagiellończycy mogli szybko wyrównać. Rzutu karnego w 17. minucie nie wykorzystał jednak Martin Pospisil.
Wydawało się, że Jaga dalej będzie atakować, ale nadziewała się na groźne kontry. Po jednej z nich straciła drugą bramkę. Po świetnym prostopadłym podaniu Mycan płaskim uderzeniem drugi raz zaskoczył Abramowicza i było 0:2. Przed przerwą pojawiło się światełko w tunelu. Najpierw co prawda dogodnej szansy nie wykorzystał Fedor Cernych, ale zaraz potem - precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Bartłomiej Wdowik, nie do obrony dla Wojciecha Fabisiaka. Na tablicy wyników - 2:1.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Jagiellonia straciła trzeciego gola. Tym razem, pojedynek powietrzny wygrał Rafał Ostrowski i z najbliższej odległości podwyższył prowadzenie miejscowych. Szkoleniowiec Jagi starał się ratować sytuację zmianami, a "Żółto-Czerwoni" mieli przewagę do końca meczu, ale w niczym to nie pomogło. Jagiellonia przegrała 1:3 i odpadła z Fortuna Pucharu Polski.
- Taki rezultat jest z pewnością powodem do radości dla Lechii. Nic dziwnego, skoro Kopciuszek pokonał faworyta. Jesteśmy rozczarowani. Przewidywaliśmy inny scenariusz, zagraliśmy słabe spotkanie. Przeciwnik wykorzystał nasze słabości, zdobył trzy bramki. Mieliśmy swoje okazje, ale musimy jeszcze sporo pracować nad tym, żeby zamieniać je na gole oraz nie dopuszczać rywali do sytuacji. Ten mecz jest dowodem na to, że przed nami ogrom pracy. To dla nas gorzka pigułka i lekcja pokory, którą dało nam życie - powiedział trener Jagiellonii Maciej Stolarczyk.