Zapowiadany jako jeden z najciekawszych meczów w tej serii gier nie zawiódł. Nie zawiodły także oba zespoły, które na przestrzeni całego spotkania stworzyły efektowne widowisko. Pięć groszy do przygotowanych przez obie drużyny akcji dorzucił także sędzia Szymon Marciniak, który podyktował jedenastkę za faul Mariana Kelemena na Marcinie Budzińskim. Słowacki bramkarz Jagi, co udowodniły telewizyjne powtórki, czysto wygarną piłkę spod nóg zawodnika Pasów, ale arbiter główny bez zastanowienia wskazał na wapno. Być może gdyby nie podjął decyzji tak szybko, to byłby w stanie przemyśleć całą sytuację i wybrnąć z niej w należyty sposób, jak zrobił to w 40. minucie, kiedy po konsultacji z sędzią liniowym odgwizdał słuszną jedenastkę dla Jagiellonii.
Tak czy inaczej w 50. minucie był już remis po tym jak oba zespoły pewnie wykorzystały kontrowersyjne rzuty karne. Od tego momentu decyzje sędziego nie miały już takiego wpływu na przebieg spotkania. Arbiter odsunął się w cień, a pierwsze skrzypce zaczęli grać zawodnicy obu zespołów. W 62. minucie na bramkę Grzegorza Sandomierskiego główkował Taras Romanczuk, po chwili w poprzeczkę trafił Łukasz Burliga. Po upływie kilku minut bardzo dobrą interwencją popisał się Marian Kelemen, z resztą nie pierwszą w meczu. W odpowiedzi z połowy boiska lobować byłego golkipera Jagiellonii próbował Konstantin Vassiljev. Po chwili Estończyk kapitalnym podaniem obsłużył Fedora Cernycha, a Litwin płaskim uderzeniem między nogami bramkarza Pasów umieścił piłkę w siatce. Zasłużone prowadzenie stało się faktem, ale już po chwili krakowanie mogli wyrównać. Na szczęście piłka po uderzeniu głową przez Miroslava Covilo trafiła w poprzeczkę.
Piłkarze Michała Probierza dobili rywali w 89. minucie. Znów w centrum wydarzeń znalazł się Kosta Vassiljev. Tym razem estoński pomocnik zagrał na prawe skrzydło do Przemysława Frankowskiego, a ten spokojnie pokonał Sandomierskiego i wyprowadził Jagiellonię na dwubramkowe prowadzenie. Żółto-czerwoni zdobyli pod Wawelem trzy bramki, ale mogli zdecydowanie więcej. W 19. minucie, w więcej, niż dogodnej sytuacji przestrzelił Jacek Góralski, który niecelnie kończył dośrodkowanie z rzutu rożnego. Trzy minuty później dośrodkowanie z prawej strony od Łukasza Burligi wykończyć próbował Fedor Cernych, ale w tej sytuacji od utraty bramki kapitalnie uratował swój zespół Sandomierski. W doliczonym czasie gry do drugiej połowy z powietrza uderzał jeszcze wprowadzony na boisko Dmytro Chomczenowski. Strzał był efektowny, ale nie efektywny, to mogło być bardzo widowiskowe zamknięcie spotkania i fantastyczny powrót po kontuzji.
Ostatecznie białostoczanie zdobywają na trudnym terenie bardzo ważne trzy punkty, odskakują na trzy punkty Termalice i zwiększają przewagę nad Cracovią do dziesięciu oczek. Za tydzień Jagiellończyków czeka trudny mecz z wicemistrzem z poprzedniego sezonu - Piastem Gliwice.
LOTTO Ekstraklasa/ Cracovia 1-3 Jagiellonia Białystok
Bramki: Mateusz Cetnarski 50' (rzut karny) - Konstantin Vassiljev 41' (rzut karny), Fedor Cernych 73', Przemysław Frankowski 89'
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Piotr Malarczyk, Piotr Polczak, Deleu (46. Erik Jendrisek) - Tomas Vestenicky (46. Mateusz Cetnarski), Damian Dąbrowski, Miroslav Covilo, Marcin Budziński, Tomasz Brzyski (80. Mateusz Wdowiak) - Krzysztof Piątek.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski, Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Rafał Grzyb (70. Dmytro Chomczenowski) - Konstantin Vassiljev (90. Karol Świderski) - Fedor Cernych (89. Damian Szymański).