Hit kolejki przy Bułgarskiej zapowiadał na bardzo ciekawe widowisko. Lech po porażce z Legią potrzebował trzech punktów w starciu z Jagiellonią, aby dalej liczyć się w stawce kandydatów do tytułu mistrza. Białostoczanie po kapitalnej serii pięciu zwycięstw z rzędu jechali do Poznania pewni siebie. "Wasza kolej" - takiej treści transparent zawisł na Bułgarskiej na sektorze fanów Jagiellonii i piłkarzom Jagi z pewnością przemawiał do wyobraźni.
W mecz lepiej weszli białostoczanie. Od pierwszej minuty wysoki pressing Jagiellończyków zmuszał gospodarzy do błędów. W 2. minucie dobrze w polu karnym odnalazł się Bezjak, jednak strzał z ostrego kąta powędrował w stronę autu. 30 sekund później dobry strzał z narożnika pola karnego oddał Novikovas - piłka nieznacznie przeleciała nad bramką. Kolejne minuty to konsekwentna gra białostoczan i próba zdominowania Kolejorza.
W 13. minucie do głosu doszli jednak gospodarze. Groźna akcja prawą stroną zakończyła się ofiarną interwencją Pawełka, który przecinał dośrodkowanie Majewskiego. Minutę później akcję po zamieszaniu w polu karnym zamknął strzałem wysoko nad bramką Jagi Gumny. 18. minuta to kapitalny indywidualny zryw Frankowskiego, który po kilkudziesięciometrowym rajdzie znalazł się w sytuacji sam na sam, idealnie wyłożył piłkę Novikovasowi, który spokojnie skierował piłkę do pustej bramki Lecha. 1:0 dla białostoczan.
W 24. minucie Kolejorz wykorzystał spore zamieszanie w polu karnym Pawełka po rzucie wolnym w bocznej strefie boiska, refleksem po zablokowanym strzale wykazał się Situm i wturlał piłkę do bramki. W starciu w polu karnym ucierpiał bramkarz Jagiellonii, wyglądało to na uszkodzenie barku, na boisku pojawił się Marian Kelemen. Poświęcenie Pawełka nie poszło jednak na marne, w czasie gdy rozgrzewał się rezerwowy bramkarz Jagi - sędzia Tomasz Musiał analizował powtórkę tej akcji i anulował bramkę, ponieważ dopatrzył się zagrania ręką piłkarza Kolejorza.
W 33. minucie o włos od kapitalnej szansy znalazł się Wlazło, ale podanie Bezjaka było odrobinę za mocne. Wydawało się, że Jaga znów ma wszystko pod kontrolą, jednak w 39. minucie dobre dośrodkowanie z prawej strony wykorzystał Gytkjaer i pewnym strzałem głową pokonał Kelemena. Tym razem nie było wątpliwości i na tablicy świetlnej pozostał wynik 1:1.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 49. minucie groźnie głową na bramkę Kelemena strzelał Gytkjaer, jednak minimalnie chybił. Islandczyk próbował jeszcze raz 2 minuty później, jego uderzenie w ostatniej chwili zablokował Guti. Od 54. minuty gospodarze prowadzili - po rzucie rożnym Lecha z piłką w niegroźnej sytuacji minął się Wlazło i zostawił miejsce Dilaverowi, który głowa skierował piłkę do bramki.
Po objęciu prowadzenia Kolejorz wyraźnie kontrolował grę, w drużynie białostoczan widać było sporo niedokładności. W połączeniu z wysokim pressingiem gospodarzy stanowiło to duże zagrożenie. W 67. minucie groźne starcie w polu karnym Lecha Novikovasa i Vujadinovicia mogło doprowadzić do odgwizdania rzutu karnego - jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia przy interwencji zawodnika Lecha. W 73. minucie cud i instynkt Kelemena uratował Jagę przed utratą trzeciej bramki po groźnym uderzeniu głową po rzucie rożnym Gytkjaera.
Jednak 3 minuty później sędzia Musiał odgwizdał rzut karny za zagranie ręką Gutiego - ewidentnie był to błąd arbitra, obrońca Jagi dotknął piłkę przypadkowo, trzymając rękę przy ciele. Mimo wideoweryfikacji sędzia nie zmienił zdania. Rzut karny na bramkę zamienił Jevtić. Lech udokumentował swoją przewagę w meczu, jednak boli fakt, że rzut karny był mocno dyskusyjny.
Po kolejnym golu Jaga wciąż nie potrafiła odnaleźć swego rytmu gry, oddając pole Kolejorzowi, który rozpędzony raz po raz siał zamęt w obronie białostoczan. 84. minuta to przypieczętowanie przewagi Lecha, chwilę po wejściu na boisko pięknym strzałem w okienko popisał się Jóźwiak - Kelemen był bez szans. A w 89. minucie Jagę dobił jeszcze Trałka, który przy karygodnej bierności obrońców po rzucie rożnym strzałem głową podwyższył wynik na 5:1.
I tak już zostało do końca meczu. Lech zagrał bardzo dobre spotkanie i wyraźnie zaznaczył, że nie rezygnuje z walki o tytuł. Miejmy nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy i Żółto-Czerwoni w kolejnych spotkaniach wrócą do poziomu, do którego zdążyli wszystkich przyzwyczaić w tym roku.
LECH POZNAŃ 5:1 JAGIELLONIA BIAŁYSTOK
39' Gytkjaer, 54' Dilaver, 78' Jevtić, 84' Jóźwiak, 89' Trałka - 19' Novikovas
Lech: Burić - Gumny, Dilaver (67' Janicki), Vujadinović, Kostewycz - Trałka, Gajos, Situm (83' Jóźwiak), Majewski, Radut (74' Jevtić) - Gytkjaer
Jagiellonia: Pawełek (28' Kelemen) - Burliga, Runje, Tomelin, Guilherme - Romanczuk, Frankowski, Pospisil (75' Świderski), Wlazło - Novikovas, Bezjak (65' Sheridan)