Portowcy po dogrywce pokonali 2:1 Jagiellonię Białystok

Jagiellonia Białystok zakończyła tegoroczną przygodę w Fortuna Pucharze Polski na półfinale. Żółto-Czerwoni ulegli w Szczecinie Pogoni 1:2 po dogrywce. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Bartłomiej Wdowik.

[fot. jagiellonia.pl]

[fot. jagiellonia.pl]

Trener Adrian Siemieniec dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu do potyczki ligowej z ŁKS-em Łódź (6:0). W bramce od pierwszych minut zagrał Sławomir Abramowicz, a na ławce rezerwowych usiadł Zlatan Alomerović.

Od pierwszych minut środowej rywalizacji zaznaczyła się optyczna przewaga gospodarzy. Mimo to pierwszą, najlepszą okazję wypracowała Jagiellonia. Jesus Imaz znalazł się w polu karnym, ograł dwóch defensorów i wystarczyło tylko umieścić piłkę w siatce. Niestety, po uderzeniu Hiszpana świetnie przed linią bramkową interweniował Linus Wahlqvist, który wybił futbolówkę zmierzającą do bramki. 

- Pogoń rozpoczęła mecz lepiej od nas. Byli lepiej nastawieni, bardziej agresywni, proaktywni. Niemniej my również mieliśmy swoją okazję bramkową po kontrataku, kiedy w dogodnej pozycji znalazł się Jesus. Po zmianie stron bardziej "wsiąkliśmy" w to spotkanie, byliśmy lepsi, niż przed przerwą - powiedział po półfinałowym starciu Fortuna Pucharu Polski z Pogonią Szczecin (1:2) pomocnik Jagiellonii Białystok, Rui Nene.

W drugiej połowie od początku znów mocno ruszyli gospodarze. Wtedy nasz zespół nie był w stanie odpierać już tak skutecznie zmasowanych ataków Pogoni. Najpierw do siatki trafił Koulouris po podaniu Grosickiego. Szczeciński stadion eksplodował radością, ale jak się okazało, przedwcześnie. Arbiter po wideoweryfikacji VAR orzekł, że podający reprezentant Polski był na minimalnym spalonym.

W 74. minucie boisko opuścił Kaan Caliskaner, a wszedł na plac gry Jarosław Kubicki. Z kolei w 80. minucie Jagiellonia, która zdecydowanie zaatakowała, cieszyła się z wyrównującej bramki. Autorem trafienia Bartłomiej Wdowik. Lewy defensor Jagi dopadł do piłki zgranej przez Tarasa Romanczuka i słabszą, prawą nogą posłał futbolówkę do siatki obok bezradnego Valntina Cojocaru. Był remis 1:1. 

W drugiej części dogrywki Pogoń skupiła się na obronie dostępu do swojej bramki i czyniła to skutecznie. Na nic zdały się kolejne zmiany w naszych szeregach. Na murawie pojawili się Dusan Stojinović, Wojciech Łaski i Tomasz Kupisz, ale nie odmienili oni losów rywalizacji. Pogoń Szczecin zameldowała się w finale Fortuna Pucharu Polski. "Portowcy" 2 maja zmierzą się w nim z pierwszoligową Wisłą Kraków, która pokonała u siebie Piasta Gliwice 2:1 w drugim półfinale. Decydujące o losach trofeum spotkanie odbędzie się na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. 

- Na pewno chciałbym rozpocząć od gratulacji dla Pogoni za awans do finału. Chciałbym jej życzyć powodzenia w meczu finałowym. Bardzo też chciałbym podziękować drużynie za ten mecz i naszym kibicom. Odległość między Szczecinem a Białymstokiem jest bardzo duża i bardzo doceniam, że wspierają drużynę nawet na tak dalekim wyjeździe. Oczywiście jesteśmy rozczarowani. Zagrać w finale na Stadionie Narodowym to marzenie dla każdego trenera i zawodnika. Nie chciałbym jednak się skupiać na rozczarowaniu, a na tym, jaki postęp ta drużyna zrobiła. Dzisiaj nie mamy się czego wstydzić. Daliśmy już w tym sezonie dużo fajnych emocji naszym kibicom - powiedział trener Dumy Podlasia Adrian Siemieniec.

 

Źródło: jagiellonia.pl

Zobacz również