Gospodarze sobotniego starcia półfinałowego mają coś do udowodnienia sobie i swoim przeciwnikom. Sokoły potrafiły już w tym sezonie triumfować na terenie Lowlanders. Miało to miejsca 6 kwietnia, kiedy goście rozbili Ludzi z Nizin 39:13.
- Przegraliśmy i bardzo to nas dotknęło. Falcons obnażyli nasze słabości. Zagraliśmy jak beniaminek, a nie mistrz Polski. To był zimny prysznic i od tego meczu wszystko się zmieniło. Problemy, które mieliśmy zostały wyeliminowane. Staliśmy się zgraną ekipą. Dogadujemy się świetnie. Zawodnikom, którzy przyszli do nas z Warszawy, zrobiliśmy koszulki Lowlanders Warszawa, by czuli się jak u siebie. To nas napędza. Bez wątpienia mogę powiedzieć, że czujemy się rodziną - mówi Damian Wesołowski, defensor Lowlanders Białystok.
W tamtym spotkaniu przetrzebieni kontuzjami białostoczanie mieli spore problemy, ale szczęście w nieszczęściu było takie, że te spotkanie wstrząsnęło mistrzami kraju na tyle, że od tamtej pory, ani razu nie schodzili z boiska pokonani. Wówczas mecz nie miał jednak wielkiej stawki, teraz gra toczyć się będzie o przepustkę do finału.
- Zawsze jest trema. Mamy świadomość, że możemy przegrać i będzie to koniec sezonu. Ale paradoksalnie ta myśl napędza i przez to jesteśmy maksymalnie skoncentrowani. Każdy ma świadomość, że półfinał to mecz w którym albo wygrywasz i walczysz o mistrzostwo, albo zostajesz z niczym - tłumaczy Wesołowski.
Lowlanders na przekór wielu opiniom mogą stanąć przed szansą obrony mistrzostwa Polski. W ten sposób białostoczanie udowodniliby, że w osiągniętym przed rokiem sukcesie nie było przypadku.
- Mimo wielu roszad w składzie, do których doszło z różnych względów uważam, że nasz zespół jest kontynuacją drużyny mistrzowskiej z ubiegłego sezonu. Tomek Żukowski grę w padach na rolę asystenta i świetnie się w tym sprawdza. Za to chłopacy grający teraz na jego pozycji motywują się tym, by pokazać, że potrafią mu dorównać, a nawet być lepszym. Przy tych wszystkich okolicznościach, po wzmocnieniach w trakcie sezonu, czuję że jesteśmy mocniejsi od zespołu w 2018 roku - analizuje gracz Lowlanders i reprezentant kraju.
Dla doświadczonego zawodnika linii obrony może to być jeden z ostatnich meczów w karierze. - Motywacja jest tak samo wielka jak kiedyś, ale nie daję już sobie rady z zawodnikami linii ofensywnej, tak jak to robiłem w przeszłości. Wiek robi swoje i czuję, że trzeba powoli zacząć ustępować miejsca innym. By młodsi wychowankowie mogli zdobyć przy nas na boisku doświadczenie, bo też uważam, że to najlepsza droga do rozwoju, przy okazji czując się pewnie na boisku - przekonuje Damian Wesołowski.
Batalia o finał rozpocznie się o godzinie 12:00, a bramy boiska bocznego Stadionu Miejskiego zostaną otwarte godzinę wcześniej. W przypadku zwycięstwa, o tym kto będzie rywalem w finale Lowlanders przekonają się w niedzielę. O 13:30 w drugim półfinale zmierzą się Panthers Wrocław i Seahawks Gdynia.