Jeśli ktoś się obawiał o dyspozycję białostoczan po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, to dostał szybką odpowiedź, że nie ma żadnych powodów do zmartwień. Wang Zeng Yi i spółka szybko pokazali, że na starcie sezonu są w doskonałej formie. Gospodarze byli faworytem spotkania i ze swojej roli wywiązali się tak, jak należało.
Po kilku latach przerwy z białostocką publicznością ponownie przywitał się Białorusin - Aleksander Khanin. To właśnie on jako pierwszy pojawił się przy stole, a jego rywalem był Marek Prądziński. Zawodnik Pogoni, tylko w pierwszym secie był dla Khanina równorzędnym przeciwnikiem, a i tak musiał uznać jego wyższość. - Na początku widać było nerwowość w poczynaniach Aleksandra, ale wraz z kolejnymi piłkami czuł się coraz pewniej. Wykonał zadanie w stu procentach i to jest najważniejsze - mówi Piotr Anchim, menadżer Dojlid.
W kolejnych partiach zawodnik Dojlid wrzucił wyższy bieg i było po sprawie. - Co ciekawe, Khanin pięć lat temu, grając u nas spotkał się z Prądzińskim w pierwszej lidze. Wówczas przegrał. Można powiedzieć, że teraz się zrewanżował - dodaje Anchim.
Gorsi od swojego klubowego kolegi nie chcieli być ani Yongyin Li, ani Wandżi. Obaj również przy stole zachowali najwyższy poziom koncentracji i odprawili swoich rywali z kwitkiem. Równorzędnej walki nie mogli nawiązać, ani Bogusław Koszyk, ani Adam Dosz. Pierwszy w trzecim secie meczu z Li wywalczył jedynie punkt.
- Spodziewałem się, że ten mecz będzie tak wyglądać. Cieszę się, że chłopaki podeszli bardzo skoncentrowani do każdej piłki. Widać, że jest w nich głód zwycięstw, a to dobry znak przed kolejnymi meczami - twierdzi Anchim.
W najbliższej kolejce białostoczanie zagrają na wyjeździe z Palmiarnią Zielona Góra. Pierwotnie mecz z beniaminkiem miał się odbyć w stolicy Podlasia. Podjęto jednak decyzję o zmianie. Mecz rozpocznie się w najbliższy piątek o 18:00.