Jagiellonia już w 13 minucie traci gola, strasznie bierna postawa obrońców i po stałym fragmencie gry Podbeskidzie wychodzi na prowadzenie. Zbyt statyczna gra Jagiellonii i inicjatywa w meczu jest po stronie gospodarzy. To już dziesiąty raz Jaga traci gola jako pierwsza i tylko raz przy takim układzie udało się przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. W pozostałych przypadkach białostoczanie odnosili porażkę.
Rozpędzone Podbeskidzie idzie za ciosem i jest coraz bliżej kontynuacji dobrej passy. Jedynym pomysłem Jagi wydaje się być dalekie wybicie piłki na połowę przeciwnika. Koniec pierwszej połowy Podbeskidzie Jagiellonia 1:0. Statystyki zdecydowanie odwrotne co do zajmowanych obecnie miejsc w tabeli.
Druga połowa zaczęła się nieco lepiej dla białostoczan, staraliśmy się być bliżej przeciwnika i wyprowadzać kontry. Krótki zryw młodzieżowców, akcja Olszewskiego, odbicie bramkarza i dobitka Wdowika dają remis Jagiellonii. Wydawało się, że to pobudzi drużynę Bogdana Zająca, kolejna akcja białostoczan, piłkę dostaje Ariel Borysiuk i 1:2 dla Jagi. Jednak po konsultacji sędziego z VAR, gol zostaje nie uznany z powodu pozycji spalonej Macieja Makuszewskiego.
Do końca spotkania wynik się nie zmienił i drużyna z Białegostoku wraca z jednym punktem.
Co dalej Panie trenerze? Czarne chmury nadciągają...