To był trudny i bardzo wymagający finał. Finał został ukończony dopiero za czwartym podejściem, gdyż w trzech pierwszych zawodniczy przewracały się już na pierwszym zakręcie. Dwukrotnie na lodzie lądowała van Ruijven, raz zwyciężczyni turyńskiego finału - reprezentantka gospodarzy Martina Valcepina.
- Nie krzyczałam po biegu, bo był on bardzo emocjonujący, strasznie długo trwał i mocno zmęczył. Aż cztery razy startowałyśmy. Myślę, że mogę powiedzieć, iż srebrny medal po tym biegu to podziękowanie za ciężką pracę - powiedziała po finale szczęśliwa białostoczanka, cytowana przez Przegląd Sportowy.
Maliszewska do decydującego wyścigu startowała z zewnętrznego, a więc najgorszego toru, ale nie poddawała się. Do końca naciskała na przeciwniczki, a gdy bieg zbliżał się ku końcowi zaatakowała i omal nie wygrała biegu. Ostateczny wynik poznaliśmy po sprawdzeniu fotokomórki. Wygrała Valcepina z czasem 43.942, która od Natalii Maliszewskiej okazała się szybsza jedynie o 24 tysięczne sekundy (43.966). Trzecie miejsce zajęła Kim Boutin, a czwarte Lara van Ruijven.
Turyńskie zawody były szóstymi w cyklu. Maliszewska wygrywała wcześniej w Calgary oraz Salt Lake City. W Ałmatach i Dreźnie była trzecia, a raz uplasowała się tuż poza podium.