Będzie to już drugi pojedynek obu zespołów w tym sezonie. Pierwsze starcie w Warszawie zdecydowanie wygrali Lowlanders 40:0. Wówczas białostoczan do zwycięstwa poprowadził Noel Graf, który popisał się czterema przyłożeniami. Jego występ po ostatniej kolejce stał pod znakiem zapytania, gdyż nie dokończył meczu z Lakers Olsztyn, ale szefowie klubu z Białegostoku zapewniają, że ich wschodząca gwiazda będzie gotowa do gry w najbliższym spotkaniu.
- Nasza kadra może nie jest liczna, ale to tylko bardziej konsoliduje chłopaków. Dodatkowo spoczywa na nich większa odpowiedzialność. Wzajemnie się mobilizują, by nikomu głupoty nie przyszły do głowy. Przykładem tego, że nie ilość a jakość odgrywa kluczową rolę, jest zespół Bielawa Owls (ubiegłoroczni Mistrzowie Polski juniorów - w przyp. red.). Co roku mają ok 25 zawodników i mimo to, nie ma na nich mocnych. Cieszy nas progres jaki robią chłopacy, ale wiemy, że mają jeszcze sporo rezerwy. Mają bardzo dobrych nauczycieli, ponieważ oprócz trenerów głównych pomagają im m.in. doświadczeni zawodnicy zespołu seniorów: Damian Kołpak, Tomek Zubrycki czy Łukasz Lewandowski. Aspekt fizyczny powierzyliśmy Piotrkowi i Pawłowi z IronBrothers Centrum Kettlebell. Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, powinniśmy wygrać grupę, dzięki czemu zagramy ćwierćfinały w Białymstoku. Na to liczymy - przekonuje prezes Lowlanders Białystok, Piotr Morko.
O ile występ Grafa jest bardzo prawdopodobny, o tyle w składzie gospodarzy na pewno zabraknie Mateusza Zaremby. Podobnie jak wspomniany Graf nabawił się urazu w ostatnim meczu, ale w jego przypadku kontuzja jest o wiele bardziej poważna i najprawdopodobniej wyklucza go z gry do końca sezonu.
Lowlanders zagrają z Mets w niedzielę na bocznym boisku Stadionu Miejskiego o godzinie 13.00. Wstęp na mecz jest bezpłatny.
