Krakowianie byli faworytami tego meczu. Jeszcze przed spotkaniem przyznawał to sam trener Lowlandersów Troy Baker: – To będzie ciężka walka i jesteśmy na nią gotowi. Na pewno jesteśmy underdogami w tym meczu, ale w niektóre i dni i underdog może sporo namieszać!
I walka była ciężka, a losy spotkania ważyły się do ostatnich sekund. 40 sekund przed zakończeniem meczu Lowlanders mieli touchdown, po którym stan meczu wyrównał się na 20:20. Drużyna z Białegostoku miała jeszcze podwyższenie. Wykonywał je Jones, ale kopnięcie było nieudane. Brak punktu. Wtedy sędziowie meczu uznali, że podwyższenie należy powtórzyć – dopatrzyli się błędu Kings. W powtórce Jones już się nie pomylił i wynik meczu ustalił na 21:20.
Wcześniej zawodnicy musieli odczekać w szatni prawie półtorej godziny. Mecz przerwano, bo nad stadionem w Ząbkach przeszła gwałtowna burza. Na szczęście sędziowie po burzy postanowili dokończyć pojedynek.
Krakowianie byli faworytem meczu. W tym sezonie wygrywali praktycznie wszystkie spotkania (pokonali także w Białymstoku Lowalandersów) i byli głównym kandydatem do złota. W finale nie mieli szczęścia także dlatego, że już na początku spotkania stracili swojego najlepszego zawodnika, gwiazdę ligi, rozgrywającego Jake'a Schmienza. Doznał kontuzji i boisko opuścił na wózku. Drugie miejsce w lidze to jednak i tak najlepszy wynik w historii krakowskiego futbolu. Lowlanders Białystok mistrzami Polski są po raz drugi (pierwszy tytuł zdobyli w 2018 roku).