Ostatni mecz w tym sezonie przy Słonecznej od początku bardzo dobrze układał się dla gospodarzy. To Żółto-Czerwoni jako pierwsi groźniej zaatakowali i to oni wkrótce też zdobyli bramkę, która jak się później okazało była jedynym trafieniem w tym spotkaniu. Poszukiwania okazji do pokonania Radosława Majeckiego rozpoczął Marko Poletanović. Serb strzelał z rzutu wolnego, ale piłka poszybowała nad bramką. Później groźnie uderzył też Ivan Runje, ale bramkarz gości zachował czujność i wybił piłkę na rzut rożny.
Najważniejsza akcja meczu miała miejsce w 28. minucie. Po błędzie jednego z defensorów Legii Warszawa z piłką na prawym skrzydle znalazł się Poletanović. Serbski pomocnik zacentrował w pole karne w kierunku wbiegającego Patryka Klimali, ale zawodnika gospodarzy i własnego bramkarza uprzedził Mateusz Wieteska, który posłał piłkę do własnej bramki. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Grzegorza Sandomierskiego próbował pokonać Paweł Stolarski, a w odpowiedzi Patryk Klimala postraszył Majeckiego i na tym zakończyła się pierwsza odsłona spotkania.
Po zmianie stron to goście byli bardziej aktywni. Wojskowi doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że porażka w Białymstoku w przypadku wygranej Piasta w Szczecinie ostatecznie odbierze im szansę na obronę tytułu. Legia podeszła wyżej i szukała wyrównania, ale kapitalnie radził sobie w bramce Grzegorz Sandomierski. Bramkarz Jagiellonii wybornie odbił uderzenie Dominika Nagy. Po tej sytuacji goście, mimo optycznej przewagi nie potrafili już mocniej zagrozić bramce gospodarzy. Za to w poprzeczkę trafił jeszcze Patryk Klimala, który przy odrobinie więcej szczęścia mógł ten mecz zakończyć z dwoma trafieniami na koncie.
Ostatecznie kwestia mistrzostwa do niedzieli pozostaje sprawą otwartą. Wszystko przez to, że Piast Gliwice, mimo kilku bardzo dogodnych okazji strzeleckich nie zdołał ograć Pogoni. Wszystko zatem zadecyduje się w 37. kolejce. Piast i Legia zagrają na własnych obiektach i podejmą kolejno Lecha Poznań oraz Zagłębie Lubin. Gliwiczanie mają wszystko w swoich rękach i jeśli ograją poznaniaków, to zostaną po raz pierwszy w swojej historii mistrzem Polski. Jagiellonia natomiast w Gdańsku zawalczy z Lechią.
- Pierwsza połowa była jedną z najlepszych w naszym wykonaniu w tym sezonie. Graliśmy szybko i bardzo dobrze w defensywie. Legia nie potrafiła stworzyć sobie praktycznie żadnej sytuacji. W drugiej jednak przewaga Legii rosła z każdą minutą. Istotnym wydarzeniem tej części gry była interwencja Grześka, który wybronił nas w sytuacji ?sam na sam?. Na pewno nie pomagały nam wymuszone zmiany. Wszystkie trzy spowodowane były urazami. Później przez to brakowało nam zmian w ofensywie, żeby spróbować wyprowadzić jeszcze szybki atak. Mimo to jesteśmy zadowoleni, bo sezon na własnym terenie zakończyliśmy wygraną w dobrym stylu. Zespół jest już zmęczony, ale potrafił pokazać charakter - powiedział po meczu trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
- To był mecz dwóch dobrych drużyn. Nie pierwszy już raz graliśmy ze sobą o dużą stawkę. Legii zawsze trudno gra się w Białymstoku. Dziś mimo wszystko zrobiliśmy więcej, niż w kilku innych przypadkach, kiedy wywoziliśmy stąd lepszy wynik. Gratuluję gospodarzom wygranej. Co do straconej bramki, to bardziej pechowo nie mogliśmy jej chyba stracić. Ważna też była sytuacja Dominika. To był kluczowy moment, w którym mogliśmy odwrócić losy spotkania - powiedział z kolei Aleksandar Vuković, szkoleniowiec warszawskiej Legii.
Jagiellonia Białystok 1 (1:0) 0 Legia Warszawa
Bramka: Mateusz Wieteska 28 (gol samobójczy)
Jagiellonia Białystok: 29. Grzegorz Sandomierski - 2. Andrej Kadlec, 17. Ivan Runje, 15. Zoran Arsenić, 19. Bodvar Bodvarsson - 9. Arvydas Novikovas, 20. Marko Poletanović (62, 27. Martin Adamec), 6. Taras Romanczuk, 26. Martin Pospisil, 12. Guilherme (65, 7. Jakub Wójcicki) - 98. Patryk Klimala (77, 99. Bartosz Kwiecień).
Legia Warszawa: 30. Radosław Majecki - 41. Paweł Stolarski (51, 27. Carlitos), 4. Mateusz Wieteska, 55. Artur Jędrzejczyk, 14. Adam Hlousek - 20. Marko Vesović, 26. Cafu, 7. Domagoj Antolić (64, 11. Jarosław Niezgoda), 53. Sebastian Szymański, 21. Dominik Nagy - 22. Kasper Hamalainen (86, 32. Miroslav Radović).
żółte kartki: Guilherme, Zoran Arsenić - Paweł Stolarski, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska.
sędzia: Szymon Marciniak.
frekwencja: 13 573.