GKS z poprzedniego sezonu i GKS z aktualnie trwającego to dwa zupełnie inne zespoły i nie chodzi tu tylko o grę i miejsce w tabeli. - Nie ma już GKS-u z poprzedniego sezonu. W przerwie między rozgrywkami doszło do wielu przetasowań, wyliczyłem osiemnaście zmian. Wciąż jednak jestem w kontakcie z kilkoma chłopakami. Na pewno miało to przynieść coś lepszego, niż w ostatnich latach. Patrząc z perspektywy czasu, piąte miejsce na finiszu poprzedniego sezonu nie było takie złe. Nie wiem, co tam się stało. Poprzedni trener, którego dobrze znam, bo pracowaliśmy wcześniej również w Olimpii Grudziądz sam siebie nazywał katem. Tym razem może to nie przyniosło dobrych rezultatów, może treningi były za ciężkie i jak to się mówi "zajechał" zespół, co przełożyło się na gorszy start. Wiadomo jak to jest, jak od początku nie żre, ciężko się odkręcić. Ciężko złapać rytm i serię. Głęboko wierzę, że jeszcze nie w meczu z nami go nie złapią, ale już po nim zaczną grać na miarę oczekiwań. Teraz jednak nie puchar jest ważny, a utrzymanie - analizuje defensor Żółto-Czerwonych.
Spotkania pucharowe rządzą się swoimi prawami. Niejednokrotnie zdecydowanie niżej notowany zespół sprawia niespodziankę eliminując przedstawiciela ekstraklasy. Katowiczanie w poprzedniej rundzie ograli Pogoń Szczecin. - To pewnego rodzaju odskocznia i motywacja. Kiedy przyjeżdżają ekstraklasowe zespoły każdy chce zagrać jak najlepiej i się pokazać. Na pewno GKS zagrał rezerwowym składem a i tak udało mu się zwyciężyć. Byłem zdziwiony, ale bardzo mnie to ucieszyło. Podobnie z resztą zareagowałem na wynik ostatniego losowania, kiedy okazało się, że pojedziemy do Katowic na 1/16 finału - mówi Lukas Klemenz.
Jak najlepiej scharakteryzować najbliższego rywala Jagi? - Jeszcze trener Paszulewicz podkreślał śląski charakter. Zaangażowane, agresja, walka i determinacja. Te cechy były wymieniane przed każdą odprawą i meczem. Najlepiej było to widać wiosną, kiedy mieliśmy bardzo dobrą serię. Teraz, nie wiem dlaczego, ale trochę się to zatarło. Może przez liczbę zmian w klubie. Kibice narzekali na personalia, ale osobiście wolałbym narzekać na ludzi, a być w pierwszej piątce, niż nie narzekać, ale być w dole tabeli. Na pewno w trakcie tego sezonu mieli sporo pecha. Tracili bramki w dziwny sposób, jakiś stały fragment gry, czy jak ostatnio po zderzeniu Lisowskiego z Pawełkiem, kiedy rywal zapakował piłkę do pustej bramki. Kiedyś jednak muszą zacząć punktować. Mówi się, że suma szczęścia i pecha musi się równoważyć - przekonuje były gracz GKS-u.
Jagiellończycy na Śląsk udadzą się po remisie z Legią Warszawa. - Znów łapiemy dobrą formę. Mamy za sobą niezłe mecze z Pogonią i Legią więc wydaje mi się, że ten gorszy okres w meczach ze Śląskiem i Koroną jest już za nami. Na pewno to my jesteśmy faworytem i mam nadzieję, że pokażemy to na boisku zakończył Lukas Klemenz.