Żubry w tygodniu poprzedzającym pierwszy mecz drugiej części sezonu miały spore problemy kadrowe. Na środowym treningu pojawiło się 10 zawodników, a im bliżej meczu tym większe problemy zaczęły doskwierać sztabowi szkoleniowemu Żubrów, co znalazło odzwierciedlenie w obrazie sobotniego meczu. -Rzeczywiście mieliśmy ogromny problem z rotacją. Brakowało nam kilku ważnych, kluczowych wręcz zawodników. Nadal nie ma z nami Andrzeja Misiewicza, który ma problemy z pachwiną. Został wyłączony z gry na co najmniej miesiąc. Z powodu trzeciego faulu technicznego mecz pauzy czekał Krzyśka Kalinowskiego. Kontuzjowany w dalszym ciągu jest również Patryk Andruk, a jakby tego wszystkiego było mało, to w piątek podczas treningu staw skokowy skręcił Krzysiek Łotowski. W takich warunkach rywalizacja z tak silnym przeciwnikiem była bardzo trudna - wyjaśniał Jakub Jakubiec.
Jakby tego było mało, to bardzo dobry dzień miał akurat mogący grać jako niski lub silny skrzydłowy, Adrian Warszawski. - Zrobił kawał dobrej roboty. Grał niesamowicie. Punktował na 80 procentach z gry, co się bardzo rzadko zdarza. Zawodnicy zazwyczaj grają na 45 procentach, co też jest bardzo dobrym osiągnięciem. Sprzedał nam 5 trójek w sześciu próbach. Rozegrał rewelacyjne zawody. Gdy jednak uświadomimy sobie, że jest to zawodnik brany pod uwagę w najwyższej klasie rozgrywkowej, gdyż Stal ma umowę partnerską z Krosnem, to zdziwienie jest mniejsze. On już teraz często jest w składzie zespołu z Krosna. To wciąż młody koszykarz, ale już prezentuje ogromne możliwości i umiejętności. Bardzo perspektywiczny, co pokazał w Białymstoku. Zrobił z nami, co chciał - zachwycał się grą wychowanka TKM Włocławek, trener Żubrów.
Żubry przegrały różnicą 17 punktów, ale przed zdecydowaną większość meczu, mimo ogromnych problemów kadrowych trzymały się blisko rywali. - Do czwartej kwarty graliśmy na kilka punktów różnicy. Rywale nam oczywiście odskakiwali wielokrotnie, ale zawsze mieliśmy ich w zasięgu i doganialiśmy. W końcu przyszła jednak czwarta kwarta i opadliśmy z sił - tłumaczył Jakubiec i dodawał - Niestety w takim układzie, gdzie wypada nam z rotacji zawodnik z pozycji nr 1 oraz 2, nie wracając już do 4-ki i 5-ki, gdzie wypadają podstawowi zawodnicy, trzeba się liczyć z takim ryzykiem. Ze słabszą drużyną bylibyśmy może w stanie jeszcze dociągnąć, ale tutaj niestety się nie udało. Przy takim zaangażowaniu na jakim grają Arek Zabielski i Marcin Monach prędzej czy później zmiana jest konieczna, a jeśli nie możemy wpuścić równorzędnego zawodnika to strata zaczyna się powieszać. Stal do końca konsekwentnie realizowała swój plan. Kryła nas na całym boisku, a dodatkowo miała znacznie więcej do zaoferowania pod koszem.
Problemy kadrowe nie sieją jednak paniki w szeregach Żubrów. Nie ma mowy o żadnej panice, czy próbie dokooptowania kogoś do zespołu. - Możemy dokonać transfery, ale nie chcemy tego robić. Obecnie nie ma takiego pomysłu. Realizujemy swój plan z początku sezonu. Musimy wycisnąć z zespołu, co możemy. Podejrzewam, że wiele drużyn poszło by w tym kierunku. My będziemy jednak grać zawodnikami, którymi mamy. To daje minuty młodym zawodnikom. Mimo tego, że przegrywamy, że te porażki bolą, to wciąż w tym wszystkim szukamy plusów, a tym niewątpliwie są cenne minuty i doświadczenie jakie zbierają nasi młodzi zawodnicy na poziomie II ligi - podsumował szkoleniowiec Żubrów, Jakub Jakubiec.