Jakubiec: To niesamowite, jak radziliśmy sobie z kolejnymi przeszkodami

Trzy zwycięstwa i trzy porażki, tak wygląda styczniowy bilans gier białostockich Żubrów. W luty koszykarze z Podlasia weszli przekonującym zwycięstwem nad KS Shmoolky Warszawa. Zebrane punkty i pozycja w tabeli pozwala myśleć o grze w play-offach. Zapraszamy na rozmowę z trenerem Żubrów, Jakubem Jakubcem, z którym podsumowaliśmy przeładowany meczami styczniowy kalendarz gier oraz możliwości, jakie drużyna stworzyła sobie wygrywając trzy ostatnie spotkania.

Jakub Jakubiec, trener koszykarzy Żubrów Białystok. /fot. BIA24.pl/

Jakub Jakubiec, trener koszykarzy Żubrów Białystok. /fot. BIA24.pl/

Nowy rok rozpoczęliście od gładkiej wygranej z AZS PŚk Galeria Echo Kielce (87:75). Później przyszła jednak przykra seria przegranych, w tym druga w tym sezonie derbowa porażka z Turem.

- Mieliśmy w styczniu bardzo dużo grania z silnymi rywalami. Graliśmy derby z Turem Bielsk-Podlaski, z ŁKS-em, a także z KK Warszawa oraz UMCS-em Lublin, to klasowe zespoły zajmujące miejsca w czubie tabeli. Zabrakło nam kilku kropek nad ?i?. Kontrolowaliśmy mecz z ŁKS-em przez znaczną część spotkania, a ostatecznie przegraliśmy trzema punktami. Nie wytrzymaliśmy w rotacji, to nasz największy problem w tym sezonie. Z KK Warszawa również długo graliśmy jak równy z równym, a to też zespół, który może nie mówi tego otwarcie, ale sądzę, że po cichu liczy na walkę o awans. Zabrakło nam trochę szczęścia. Dyspozycja dnia spowodowała, że przegraliśmy. Przestrzeliliśmy dużo ważnych rzutów w końcówce spotkania i nie mogliśmy liczyć na zwycięstwa.

Najbardziej bolą przegrane derby?

- Derby są zawsze trudnymi spotkaniami. My w tym sezonie nie potrafiliśmy wygrać z Turem. Grają dobrą, solidną koszykówkę. Walczą o pierwszą czwórkę. Dla nas mimo wszystko jest to mecz, jak każdy inny, w którym musimy wykonać dobrą robotę, a w Bielsku jej nie wykonaliśmy. Najważniejsze jednak, że umieliśmy się po tym meczu podnieść.

Co pokazaliście ogrywając AZS UMCS Lublin.

- Meczem z Lublinem daliśmy sygnał całej naszej grupie, że muszą na nas uważać. Pokazaliśmy, że jeśli trafimy do play-offów, to będziemy groźni dla każdego. Mamy bardzo doświadczony zespół i wielu zdolnych młodych chłopaków, którzy z meczu na mecz zbierają coraz większe drugoligowe doświadczenie. Widać to przede wszystkim po Michale Bombrychu, Mateuszu Niewińskim oraz Piotrku Borowiku, który wrócił po roku przerwy do grania. Miał problemy z plecami, ale odpoczął, przewietrzył głowę i poczuł ogromną chęć do grania i przebojem wdarł się do pierwszej piątki. Wielki szacunek dla niego. Daje nam dużo dobrego w defensywie. Otrzymuje od nas kluczowe zadania, takie jak wyłącznie z gry najważniejszych zawodników zespołów przeciwnych. Wyłączył Piesia, odciął Janika, daje nam naprawdę dużo spokoju.

Po takich meczach jak z ŁKS-em, czy KK Warszawa, kiedy graliście naprawdę przyzwoite zawody, a zwycięstwo wymykało się w końcówce, nie wkradało się w wasze szeregi zdenerwowanie?

- Coś takiego wkrada się automatycznie w zawodników. My trenerzy podchodzimy do tego spokojniej. Wiemy, jak trudny dla nas jest to sezon. Połowa składu to doświadczeni gracze, ale wciąż jesteśmy beniaminkiem. Nie mamy równych zawodników na każdej pozycji. Młodzi zawodnicy nie są jeszcze na tyle ograni, żeby dawać za każdym razem super zmiany. To dopiero ich pierwszy sezon na poziomie II ligi i pierwsze minuty na tym szczeblu. Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni z tego, jak to wygląda. Dodatkowo doszły do tego kontuzje Krzysztofa Kalinowskiego, Tomka Kujawy, Andrzeja Misiewicza czy Mateusza Niewińskiego, a wszyscy są kluczowymi zawodnikami pierwszej piątki.

Teraz sytuacja kadrowa wygląda już zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim do gry wrócił Andrzej Misiewicz, który był jednym z głównych autorów ostatniego zwycięstwa w Warszawie.

- Na pewno po jego powrocie jesteśmy silniejsi. Jest to też mentalny bodziec dla zawodników podkoszowych, dla Marcina Monacha i Arka Zabielskiego, którzy mają ten komfort, że wiedzą iż po ich zejściu wynik nie będzie lawinowo topnieć. Gdy mamy takiego zawodnika, który może wejść z ławki to dla nas super układ. To byłby ogromny plus dla każdego zespołu.

Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło.

- Wielokrotnie rozmawialiśmy z trenerami, że paradoks kontuzji potrafi pokazać i wyłonić następców. Dochodzi do naturalnej selekcji, która w naszym przypadku zadziała. Ten okres pokazał, że w jego miejsce mogą wchodzić inni zawodnicy, którzy wykorzystali swoją szansę i wskoczyli do pierwszej piątki, a Andrzej stał się mocnym zmiennikiem. Co będzie dalej, to czas pokaże.

Problemy ze zdrowiem kończą się w najważniejszym momencie. Pojawia się nawet szansa na zrobienie czegoś więcej, niż tylko zapewnienie sobie utrzymania.

- To jest niesamowite, że po ciężkim sezonie, po przeskakiwaniu kolejnych kłód, znaleźliśmy się w takim momencie. Liga jest tak równa, że każdy może wygrać z każdym. Jak już wcześniej mówiłem, nikt nie chce na nas trafić, gdybyśmy znaleźli się w play-offach. Nie dlatego, że wyszedł nam super sezon, a dlatego, że jesteśmy nieobliczalni, a rywale zdają sobie sprawę z tego, jak możemy zaskoczyć. My nic nie musimy, ale dużo możemy. Znając naszych zawodników, to nikt nie odpuści. Gramy o najwyższe cele.


Co jeśli po zapewnieniu utrzymania i wejściu do fazy play-off uchylą się przed Wami drzwi do awansu? Skorzystacie z tego? Czy obawiacie się takiego przeskoku sezon, po sezonie.

- Z perspektywy trenera gramy po to, żeby wygrywać. Oczywiście realizujemy nasze cele w założonej kolejności. Ogrywamy młodych, staramy się dobrze prezentować. Jeśli jednak drzwi się otworzą, to nikt z nas się nie cofnie przed tym, żeby przez nie przejść. Gdy pojawi się przed nami szansa, którą będziemy mogli wykorzystać, na pewno to zrobimy, taki mamy charakter. Oczywiście jest szereg rzeczy związanych z ewentualną walką o play-offy, czy już z samą grą w nich. Pojawiają się bardzo ważne kwestie finansowe i zarząd na pewno też się nad tym zastanawia. My jako drużyna będziemy iść krok po kroku. Chcemy się utrzymać, później będziemy wykonywać kolejne.

- Wydaje mi się, że drużyna jest aktualnie w najlepszym momencie w sezonie. Jest dobra atmosfera, chemia między zawodnikami, gra nam płynie, a porażki jakie zanotowaliśmy nie podłamały nas, a wzmocniły. Nie oglądamy się za siebie. Chcemy do końca sezonu zrobić jak najlepszą robotę i spokojnie obserwować, co się będzie działo dalej.

Zobacz również