Druga edycja Memoriału Lecha Sawickiego za nami. Jakie są największe różnice względem zeszłorocznej edycji?
- Poprzednim razem gościliśmy cztery drużyny. Wówczas zagrały Nenufar Ełk, białostockie SPK, Akademię Koszykówki Młode Żubry oraz Jagiellonkę Warszawa. Ogólna opinia była taka, że turniej nam się udał i będziemy to kontynuować. W zasadzie przygotowania do drugiej edycji zaczęliśmy zaraz po zakończeniu pierwszej. Próbowaliśmy zrobić wszystko, żeby ten turniej wyglądał jeszcze lepiej i żeby wzięło w nim udział jeszcze więcej ekip. W ten sposób w drugiej edycji wystartowało dwanaście zespołów.
Turniej skierowany jest do najmłodszych adeptów koszykówki. Jakie roczniki zaprosiliście do udziału?
- Dzieci rywalizowały w dwóch kategoriach wiekowych. Starsza grupa to roczniki 2006 i 2007, natomiast druga grupa to roczniki 2008 i 2009. W obu grało po sześć zespołów. W starszej kategorii wiekowej zagrały same polskie zespoły, natomiast w młodszej odwiedziły nas także zespoły z Litwy i Białorusi. W tym roku wzięło udział około 150 zawodników.
To też spowodowało, że na jednej hali już się nie zmieściliście.
- W ubiegłym roku graliśmy tylko w VI Liceum Ogólnokształcącym. W tym roku graliśmy także w Zespole Szkół Rolniczych. Udało nam się to pogodzić. To dwa piękne obiekty i to podkreślają również uczestnicy. Zrobiliśmy wszystko by te turnieje stały na jak najwyższym poziomie organizacyjnym.
Dzieciaki momentami mogły się poczuć jak ligowcy.
- Zadbaliśmy o to by organizacyjnie turniej stał na jak najwyższym poziomie i rzeczywiście w starszym roczniku mieliśmy spikerów i oprawę, jaką posiadają na swoich meczach seniorzy Żubrów. Były też sporządzane statystyki. Chłopcy byli prezentowani wchodząc na parkiet i naprawdę to przeżywali. W trakcie wszystkich meczów pracował spiker, a po spotkaniach trenerzy i zawodnicy otrzymywali raporty, w których mogli sprawdzić swoje wyniki i statystyki. Wspaniałą rzecz i myślę, że będą zadowoleni z takiej pamiątki. W młodszym roczniku dzieci i ich rodziców również zaskoczyliśmy oprawą muzyczną i spikerką. Jeżeli chcemy organizować dobre turnieje to musimy inwestować. Dobrze, że dzięki współpracy z miastem, a także polskim i podlaskim związkiem koszykówki udało nam się to zrobić.
Nie ma chyba lepszej opcji by upamiętnić wielkiego wychowawcę dzieci i młodzieży, jakim był Lech Sawicki.
- Dokładnie. To jeden ze sposób, dzięki któremu możemy wspominać takie nazwiska. Jeżeli takie inicjatywy by nie powstawały to środowisko mogłoby powoli zapominać o tych ludziach. Mój pomysł rósł w głowie od jakiegoś czasu. Chciałem by mój trener nie był zapomniany. Gościłem też podczas turnieju swoich kolegów, z którymi pod wodzą trenera Sawickiego zdobywaliśmy brązowy medal mistrzostw Polski w kadetach. Byli przeszczęśliwi, były łzy w oczach, naprawdę wspaniała chwila.
Przyszłoroczne rozgrywki zgromadzą jeszcze większą liczbę młodych zawodników?
- Zawsze wychodzę z założenia, że jeżeli coś idzie do przodu, to trzeba korzystać z wiatru w żagle. Podobnie jak przed rokiem opinie o rozgrywkach znów są dobre. Być może za rok powiększymy turniej o jedną bądź dwie kategorie wiekowe. Na pewno chcemy powiększyć liczbę drużyn w kategoriach wiekowych. Takie turnieje dodają mi oraz pozostałym trenerom z akademii dodatkowej mocy. Mobilizują nas do działania. Cieszymy się, że dobrze jesteśmy odbierani. W zasadzie już w tym roku mogliśmy zrobić większy turniej, ale chcemy też dbać o jakość. Musimy wszystko kontrolować.
Uczestnicy dopytywali się kim był Lech Sawicki i w jakim turnieju brali udział?
- Oczywiście. Wiele im opowiadam w trakcie sezonu. Opowiadam im o swoim trenerze. Mam nadzieję, że oni też kiedyś będą dobrze wspominać swoich. Niekoniecznie mnie. Trener Sawicki przekazał nam wiele wartości, które my wykorzystujemy w życiu codziennym, prywatnym. Oby Ci chłopcy znaleźli również takich wychowawców. Tego im życzę.