Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Adriana Siemieńca, którzy od samego początku przeważali. Białostoczanie objęli prowadzenie już w 8. minucie meczu, kiedy Jakuba Wrąbla pokonał uderzeniem głową środkowy obrońca Jagi, Jetmir Haliti, który wykorzystał dobre dośrodkowanie po rzucie rożnym dla naszej drużyny.
W 26. minucie Jagiellończycy podwyższyli swoje prowadzenie, a dokładnie zrobił to Kristoffer Hansen. Norweg wykorzystał świetną asystę Jesusa Imaza. Nasz kapitan zmylił wszystkich broniących zawodników Miedzi i wyłożył piłkę Krisowi jak na tacy do pustej bramki. Skrzydłowemu pozostało dopełnić formalności i zanotować trafienie.
Siedem minut później padł gol kontaktowy, który był bramką samobójczą Ruiego Nene. Portugalski pomocnik stracił piłkę we własnym polu karnym przy próbie wprowadzenia jej do gry, po czym niefortunnie interweniował, próbując naprawić wcześniejszy błąd. Rezultat do przerwy nie uległ już zmianie.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły w zupełnie zmienionym zestawieniu personalnym. Trener Siemieniec zdecydował się wymieć całą jedenastkę, posyłając do boju sporo młodzieży, m.in. Sławomira Abramowicza, Szymona Stypułkowskiego, Oskara Pietuszewskiego czy Alana Rybaka. Na placu pojawił się także Mateusz Skrzypczak, który po zmianie stron przejął od Imaza opaskę kapitańską.
W drugiej odsłonie starcia z Miedzią padła tylko jedna bramka. W 52. minucie faulowany w polu karnym legniczan był Pietuszewski, a sędzie odgwizdał przewinienie i wskazał na "wapno". Do jedenastki podszedł Skrzypczak, który zupełnie zmylił broniącego po przerwie dostępu do bramki Miedzi Mateusza Abramowicza i strzelił gola. Więcej trafień, pomimo chociażby świetnej okazji Pietuszewskiego, kiedy młody zawodnik obił poprzeczkę bramki rywali, już nie było i mecz zakończył się wygraną Jagi 3:1.
Źródło: jagiellonia.pl