- Po trudnym momencie na początku rundy trzymaliśmy się razem i chcieliśmy wygrać ze Śląskiem. U siebie jesteśmy bardzo mocni i to udowodniliśmy - powiedział Jesus Imaz po meczu ze Śląskiem Wrocław (3:1).
Trener Adrian Siemieniec posłał do boju prawdopodobnie najsilniejszą z możliwych jedenastek piątkowego wieczoru. Na lewą stronę defensywy wrócił Bartłomiej Wdowik, na prawą Sacek, a miejsce na skrzydle zajął Marczuk. Tym razem na ławce rezerwowych zasiedli Jose Naranjo, Dusan Stojinović i Jakub Lewicki, którzy przed tygodniem w Zabrzu rozpoczynali mecz od początku.
Piątkowe starcie dosyć odważnie rozpoczęli goście, którzy jako pierwsi wyprowadzili groźne ataki. W trzeciej minucie Zlatan Alomerović złapał piłkę po uderzeniu Erika Exposito, a zaraz potem po zagraniu Samca-Talara żaden z zawodników nie przejął piłki. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się Petr Schwarz, ale nasz golkiper ponownie złapał futbolówkę.
Tymczasem to Jagiellonia w swoim pierwszym groźnym ataku zdobyła bramkę. W siódmej minucie po centrze Nene w polu karnym sprytnie odnalazł się Dominik Marczuk, który odpowiednio przystawił nogę i piłka wylądowała w siatce ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich defensorów Śląska.
Nasz zespół chciał pójść za ciosem. Niedługo później Rafał Leszczyński złapał futbolówkę po uderzeniu Afimico Pululu, a w 18. minucie ponownie białostocki stadion eksplodował radością. Tym razem w polu karnym doskonale odnalazł się Sacek, który uderzył pod poprzeczkę, podwyższając na 2:0. Czech popisał się skuteczną dobitką po tym, jak wcześniej Leszczyński odbił przed siebie strzał Jesusa Imaza.
W 23. minucie było blisko gola samobójczego dla Śląska, ale ostatecznie wybiliśmy piłkę. Potem obok bramki głową uderzył Exposito.
W 31. minucie powinno być 3:0. Pululu podał do Kristoffera Hansena, ale Norweg spudłował w dogodnej sytuacji. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. 3:0 było chwilę później po drugim trafieniu Marczuka, któremu asystował Hansen.
Takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona rywalizacji. Co działo się po zmianie stron?
Drugą połowę lepiej rozpoczęli przyjezdni. W 54. minucie bramkę dla Śląska zdobył Samiec-Talar, który najwyżej wyskoczył do piłki w polu karnym i głową umieścił piłkę w siatce. Zaraz potem poprzeczka uratowała nasz zespół przed stratą drugiego gola. Był też odgwizdany spalony.
Po godzinie gry Hansen miał dogodną szansę do strzelenia gola w kontrataku, ale Norweg uderzył nad bramką. Później nastąpiły zmiany w Jagiellonii. Na murawie pojawili się Jarosław Kubicki i Jose Naranjo, a zeszli Nene i Marczuk.
Kwadrans przed końcem było blisko czwartego gola dla Jagi. W zamieszaniu po rzucie wolnym ostatecznie dobrze jednak interweniował Leszczyński.
Ostatnie minuty to kontrola meczu ze strony Jagiellonii. Na murawie pojawili się jeszcze inni zmiennicy - Kaan Caliskaner, Tomasz Kupisz i Lewicki, a zeszli Pululu, Hansen i Imaz.
Ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Jagiellonia wygrała 3:1 i wróciła na fotel lidera PKO BP Ekstraklasy. Następne ligowe spotkanie Żółto-Czerwoni rozegrają na wyjeździe w Radomiu z miejscowym Radomiakiem. Mecz odbędzie się w sobotę, 16 marca, o godzinie 15:00.
24. kolejka PKO BP Ekstraklasy
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 3:1 (3:0)
Bramki: Marczuk 7', 31', Sáček 17 - Samiec-Talar 53'
Jagiellonia: 1. Zlatan Alomerović - 16. Michal Sáček, 72. Mateusz Skrzypczak, 17. Adrián Diéguez, 27. Bartłomiej Wdowik - 7. Dominik Marczuk (68' 28. José Naranjo), 6. Taras Romanczuk, 8. Nené (68' 14. Jarosław Kubicki), 11. Jesús Imaz (90' 18. Tomasz Kupisz), 99. Kristoffer Hansen (90' 36. Jakub Lewicki) - 10. Afimico Pululu (87' 9. Kaan Caliskaner).
Śląsk: 12. Rafał Leszczyński - 27. Martin Konczkowski (68' 22. Mateusz Żukowski), 4. Łukasz Bejger, 5. Aleks Petkow, 19. Patryk Janasik - 24. Piotr Samiec-Talar (84' 26. Burak İnce), 8. Patrick Olsen (79' 20. Alen Mustafić), 16. Peter Pokorný, 17. Petr Schwarz (68' 11. Patryk Klimala), 10. Nahuel Leiva - 9. Erik Expósito.
żółte kartki: Romanczuk - Pokorný, Konczkowski, Olsen, Mustafić.
sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
widzów: 13 840.