Jak przebiegała sobotnia rywalizacja?
W pierwszej części meczu odważniej poczynali sobie gospodarze, którzy zdecydowanie częściej zagrażali i kreowali sytuacje. W premierowym kwadransie dwukrotnie strzelał Wahan Biczachczjan. Raz uderzenie Ormianina zostało zablokowane, a w drugim przypadku skrzydłowy miejscowych chybił celu.
W 28. minucie dopisało nam szczęście. Najpierw strzał Rafała Kurzawy obronił Zlatan Alomerović, a zaraz potem niecelnie dobijał Fredrik Ulvestad.
Po pół godzinie gry to Jagiellończycy objęli jednak prowadzenie. Płasko w pole karne zacentrował Marczuk, a tam niefortunnie interweniował Malec, który wpakował piłkę do swojej bramki.
Podopieczni Adriana Siemieńca starali się utrzymać korzystny wynik do przerwy, ale nie udała im się ta sztuka, ponieważ w 44. minucie Grosicki wpadł w nasze pole karne i wyłożył piłkę Koulourisowi, który przy biernej postawie naszych defensorów znalazł drogę do bramki.
Chwilę później mogliśmy stracić gola do szatni, ale tym razem czujność zachował Alomerović broniąc uderzenie Biczachczjana. Do przerwy był remis 1:1.
Jak było po zmianie stron?
Drugą część rywalizacji lepiej rozpoczęli szczecinianie. W 48. minucie Grosicki wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Michala Sacka. Przegrywaliśmy 1:2, ale przecież z nie takimi tarapatami już w tym sezonie sobie radziliśmy.
Stracony gol podrażnił Żółto-Czerwonych, którzy zepchnęli Pogoń do defensywy. Groźnie było zwłaszcza po zagraniach Marczuka i Kristoffera Hansena ze skrzydła. Po godzinie gry głową uderzał z kolei Taras Romanczuk, ale czujność zachował Valentin Cojocaru.
Portowcy próbowali zamknąć rywalizację trzecim golem po kontratakach. Po jednym z nich z dystansu uderzał Koulouris, jednak tym razem próba Greka nie zakończyła się po jego myśli. Piłka poszybowała nad bramką. W końcówce jeszcze inny kontratak finalizował Grosicki, ale reprezentant Polski wyraźnie przestrzelił.
Jagiellończycy starali się jeszcze za sprawą rezerwowych doprowadzić do remisu. Na murawie po przerwie pojawili się Jakub Lewicki, Tomasz Kupisz, Paweł Olszewski i Bojan Nastić. Piłkę na wyrównanie mieli jednak nie oni, a Nene. Portugalczyk uderzył technicznie, minimalnie obok słupka bramki gospodarzy.
Ostatecznie gole przy Twardowskiego już nie padły. Żółto-Czerwoni po serii sześciu ligowych spotkań bez porażki znaleźli pogromcę. Okazja do podreperowania dorobku punktowego w najbliższy piątek (3 listopada), kiedy do stolicy Podlasia przyjedzie Stal Mielec. Początek rywalizacji o godzinie 20:30.
Źródło: jagiellonia.pl