Trener Adrian Siemieniec po meczu w Brugii miał spory ból głowy dotyczący obsady wyjściowej jedenastki. Dzień przed spotkaniem zdradził, że przeciwko „Kolejorzowi” nie wystąpi Dusan Stojinović. Kolejnymi niedysponowanymi okazali się być Miki Villar i Tomas Silva. Do tego należy dodać kontuzjowanego od lutego Michala Sacka, co potwierdza piętrzące się problemy zdrowotne w obozie „Żółto-Czerwonych”.
Pierwszą groźną sytuację, już w 2. minucie stworzyli goście z Wielkopolski. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki dopadł Murawski i oddał kąśliwy strzał z kilkunastu metrów w krótki róg, jednak instynktownie piłkę odbił Sławomir Abramowicz.
Napór Lecha rósł. W 8. minucie „Kolejorz” dopiął swojego. Po kolejnym rzucie wolnym piłka zagrana z rzutu wolnego, przez głowę Milicia trafiła pod nogi Salamona. Były reprezentant Polski wstrzelił ją mocno w pole karne, gdzie najprzytomniej zachował się Ali Golizadeh. Irańczyk skierował futbolówkę do pustej bramki i dał prowadzenie liderowi PKO BP Ekstraklasy.
Jagiellonia po kwadransie otrząsnęła się i sama próbowała ataków. Dużo pojedynków toczyło się w środkowej strefie boiska, nie brakowało także zmian wymuszonych kontuzjami. Jeszcze przed przerwą z boiska w zespole gości musieli zejść Antonio Milić oraz Afonso Sousa.
W 31. minucie Jagiellonia stworzyła pierwszą groźną sytuację w spotkaniu, która od razu zakończyła się golem. Lewą stroną uciekł Leon Flach. Niemiec sprowadzony na początku roku z MLS skierował futbolówkę do Krisa Hansena. Norweg próbował uderzać, ale piłka spadła pod nogi Jezusa Imaza. Hiszpan mocno uderzył z linii pięciu metrów i doprowadził do wyrównania. Była to jego 81. bramka ligowa w Jadze, a także 95. w PKO BP Ekstraklasie. Do „klubu 100” Jesusowi brakuje zatem już tylko pięciu trafień.
Chwilę później Jagiellonia mogła wyjść na prowadzenie, ale po kapitalnym dośrodkowaniu z lewej strony boiska do strzału złożył się Afimico Pululu. „Świeżo upieczony” reprezentant Angoli trafił jednak tylko w słupek.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po wznowieniu gry w drugiej połowie na Jagę spadły hiobowe wieści. Najpierw z urazem musiał zejść powracający po kontuzji Norbert Wojtuszek. Na ławce rezerwowych trener Adrian Siemieniec nie miał żadnego nominalnego prawego obrońcy, w efekcie na tę stronę powędrował Joao Moutinho, a jego miejsce na lewej flance zajął Cezary Polak. Po chwili los „Norbiego” podzielił Leon Flach, który również z urazem musiał zejść z boiska.
Kluczowym dla losów spotkania okazało się wejście na boisko Ediego Semedo. Portugalczyk wypożyczony do Jagiellonii pojawił się na placu gry, a w 58. minucie, a kilkadziesiąt sekund później stał się głównym bohaterem bramkowej akcji „Żółto-Czerwonych”. Najpierw środkiem pola z piłką przedarł się Darku Churlinow. Macedończyk dostrzegł na prawej stronie Ediego i posłał mu podanie. Edi zdecydował się na strzał, a piłkę niefortunnie odbił jeszcze Radosław Murawskie kierując ją do bramki.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i Jagiellonia pokonała Lecha Poznań 2:1. Dzięki wygranej zespół trenera Siemieńca awansował na drugie miejsce w tabeli i do liderującego Rakowa traci zaledwie punkt.
Źródło: jagiellonia.pl