Przewaga Jagiellonii nie podlegała żadnej dyskusji. Goście mieli jednak spory problem z wykorzystaniem którejś z okazji i otworzenia wyniku meczu, co z pewnością ułatwiło by im zadanie. A tak kolejne niewykorzystane okazje i coraz groźniejsze kontry zaczynały rozbudzać nadzieje miejscowej publiczności, która z czasem zamiast kpić ze swoich zawodników zaczęła ich dopingować.
Bardzo dobrze w bramce spisywał się były bramkarz Żółto-Czerwonych, Krzysztof Baran, który kilkukrotnie popisał się znakomitymi interwencjami utrzymując w grze coraz bardziej zmęczonych bieganiem za piłką kolegów. Zaczęło się od dośrodkowania Mateusza Machaja, po którym piłkę głową uderzył Ivan Runje, tym razem jednak Chorwat nie zdołał pokonać golkipera przeciwników. Gospodarze odpowiedzieli słabym strzałem Bartosza Śpiączki, z którym większych problemów nie miał strzegący bramki Jagi, Grzegorz Sandomierski.
Następnie więcej okazji do zdobycia bramki mieli Jagiellończycy. W 15. minucie w pole karne dośrodkował Guilherme. Do piłki najwyżej wyskoczył Marko Poletanović, ale jego uderzenie okazało się niecelne. Zanim znów szczęścia z przodu poszukali katowiczanie, na bramkę Barana strzelali Mateusz Machaj i ponownie Poletanović.
Druga połowa mogła zacząć się dla przyjezdnych wręcz fatalnie. Kilka minut po wznowieniu gry Sandomierski zagrał wprost pod nogi Śpiączki. Napastnik GKS-u zagrał w pole karne, wprost do nadbiegającego przed bramkę Adriana Błąda, ale ten w kapitalnej sytuacji i mając przed sobą pustą bramkę, posłał piłkę nad poprzeczką. Po chwili znów groźnie zaatakowała Jagiellonia. Na bramkę gospodarzy uderzył wprowadzony Karol Świderski, a po chwili Marko Poletanović. W obu próbach kapitalnie zachował się Baran, który znów ustrzegł swój zespół przed utratą gola.
Później Krzysztof Baran doskonale obronił kolejną próbę Poletanovicia, jak również strzał Martina Pospisila, który wszedł na boisko w miejsce Mateusza Machaja. W doliczonym czasie gry do drugiej połowy w słupek trafił jeszcze Karol Świderski. Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, dlatego o awansie musiała zadecydować dogrywka, a w niej minimalnie lepsi okazali się białostoczanie.
Wydawało się, że w Katowicach do wyłonienia zwycięzcy spotkania potrzebne będą rzuty karne. Ostatecznie wystarczył jednak tylko jeden. Na chwilę przed zakończeniem drugiej części dogrywki z piłką w polu karnym doskonale zabrał się Karol Świderski. Robiącego sobie miejsce do oddania strzału zawodnika Jagi wyciął Wojciech Lisowski. Karny wydawał się ewidentny, ale zamiast tego, sędzia Krzysztof Jakubik pokazał najpierw żółtą kartkę Świderskiemu, interpretując jego upadek jako próbę wymuszenia jedenastki. Po analizie VAR przyznał jednak rację napastnikowi Jagi, cofnął kartkę i wskazał na wapno. Z jedenastu metrów nie pomylił się Guilherme i Jagiellończycy mogą powoli myśleć o kolejnym pucharowym rywalu.
GKS Katowice 0 (0:0) 1 Jagiellonia Białystok
Bramka: Guilherme 120 (rzut karny)
GKS Katowice: 1. Krzysztof Baran - 33. Adrian Frańczak, 25. Wojciech Lisowski, 3. Rafał Remisz, 31. Jakub Wawrzyniak, 15. Simon Kupec (97, 10. David Anon) - 18. Kacper Tabiś (70, 17. Tymoteusz Puchacz), 7. Adrian Łyszczarz, 55. Bartłomiej Poczobut (91, 6. Kamil Kurowski), 11. Adrian Błąd (76, 90. Arkadiusz Woźniak) - 21. Bartosz Śpiączka.
Jagiellonia Białystok: 29. Grzegorz Sandomierski - 21. Przemysław Frankowski, 17. Ivan Runje, 4. Lukas Klemenz, 19. Bodvar Bodvarsson (66, 28. Karol Świderski) - 11. Roman Bezjak (79, 8. Łukasz Burliga), 6. Taras Romanczuk, 20. Marko Poletanović (100, 9. Arvydas Novikovas), 89. Mateusz Machaj (70, 26. Martin Pospisil), 12. Guilherme - 98. Patryk Klimala.
żółte kartki: Woźniak, Lisowski - Romanczuk, Klemenz.
sędziował: Krzysztof Jakubik.
widzów: 2880.