- Mimo że wygraliśmy i powiększyliśmy przewagę nad rywalami ze strefy spadkowej, to uczulałem chłopaków w szatni i prosiłem, by nie uważali, że sezon już dla nas się skończył. Zostało pięć kolejek i 15 punktów do zdobycia, a my mamy osiem „oczek” przewagi nad Pilicą. Nie ukrywam, że jest to bardzo ważne zwycięstwo, ale wciąż mamy coś jeszcze do udowodnienia. Niektóre z ostatnich meczów nie układały się po naszej myśli, dlatego dziś bardzo istotne było wrócić na zwycięską ścieżkę - mówi klubowym mediom Adrian Siemieniec, trener jagiellońskich rezerw.
– Zawodnicy schodzący z pierwszej drużyny dziś dali niezbędną jakość, co powinno cieszyć wszystkich. Bramka Bartka Bidy była w jego stylu. Ładnie przebił się z piłką indywidualną szarżą i trafił do siatki. Czuliśmy presję tego meczu, początek był trochę niespokojny i chaotyczny w naszym wykonaniu. Na pewno trzeba pochwalić zespół za drugą połowę, za mądrość i odpowiedzialność. Dziś byliśmy zespołem bardziej cwanym. Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie musiał otworzyć się i pojawią się szanse z kontrataku. Mieliśmy dużo okazji, żeby ten mecz zamknąć wcześniej. Pracowaliśmy na sytuacje i gol na 3:1 zamknął rywalizację i potem zarządzaliśmy właściwie tym wynikiem - dodał Siemieniec.
- Dziś rywal zasłużył na przynajmniej jedną bramkę, mieli sporo akcji zaczepnych w naszym polu karnym. Jednak gola straciliśmy w prosty sposób, po stałym fragmencie gry. Najważniejsze, że szybko wróciliśmy do gry i odpowiedzieliśmy błyskawicznie golem na 2:1. Później zmarnowaliśmy kilka okazji, ale presja w tym zawodzie jest nieustanna. Brakowało nam wykończenia, my trenerzy nie mamy na to wpływu. Podejmujemy jedynie decyzje strategiczne w czasie rywalizacji. Najważniejsze, że ostatecznie zwyciężyliśmy - zaznaczył szkoleniowiec.