Pierwsza połowa to raczej brak konkretów z obu stron. Kibice mogli oglądać głównie walkę w środku pola. Najlepszą sytuację w 21. minucie stworzył sobie Patryk Mularczyk, ale jego uderzenie trafiło w poprzeczkę bramki Bartosza Mrozka. Chwilę później bliski szczęścia był też Michał Żebrakowski.
Po zmianie stron mecz stał się zdecydowanie ciekawszy. W 53. minucie ponownie uderzał Żebrakowski, ale tym razem trafił w poprzeczkę. Podrażniony Lech ruszył do ataku i niewiele brakowało, a wyszedłby w Suwałkach na prowadzenie. Czujnie zachował się jednak Hieronim Zoch, który fenomenalnie obronił strzał Klupsia i Siergieja Kriwieca.
Kluczowym momentem po raz kolejny okazała się końcówka spotkania. W 88. minucie Kapcer Michalski intuicyjnie dograł piętą do Mateusza Lewandowskiego, a napastnik z zimną krwią pokonał golkipera przyjezdnych. Stadion eksplodował, ale jak się okazało, nie było to ostatnie słowo Wigier. Podopieczni trenera Grzegorza Mokrego postawili kropkę nad "i" w piątej minucie czasu doliczonego. Na listę strzelców wpisał się Mariusz Rybicki, który ustalił wynik spotkania na 2:0.
- Doceniam ogromne zaangażowanie całego zespołu, dobrą grę w obronie i olbrzymią rolę rezerwowych. Mamy wyrównaną kadrę, od początku rundy w wyjściowym składzie wystąpiło 17 zawodników. Chciałbym, żebyśmy wygrali z Garbarnią Kraków, a także z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, by pozostając na fali wznoszącej zacząć mecze barażowe - mówił Grzegorz Mokry, trener Wigier Suwałki.
Po ostatnim gwizdku suwalczanie mogli świętować szesnaste zwycięstwo w tym sezonie, które znacznie przybliża ich do udziału w barażach o upragniony awans.