- To było świetne ściganie, bardzo ekscytujące. Bardzo się cieszę, że możemy obserwować na polskiej ziemi tych młodych kolarzy, którzy za kilka lat będą siłą napędową zawodowego peletonu. Holendrzy ponownie udowodnili, że mają niezwykle utalentowane pokolenie - ocenił dyrektor ORLEN Wyścigu Narodów Czesław Lang.
Finisz drugiego etapu był kopią z pierwszego dnia, ale scenariusz prowadził do tego zupełnie inny. Od początku rywalizacji na trasie długości 125 km wiał bardzo silny wiatr, który wielokrotnie dzielił peleton na mniejsze i większe grupki. Jako pierwsza - tuż po starcie - odjechała czwórka: Kamil Szymacha (Polska), Lew Gonow (Rosja), Maximillian Schmidbauer (Austria) i Kasper Viberg S'gaard (Dania), uzyskując ponad 3 minuty przewagi nad peletonem.
Za półmetkiem główna grupa zabrała się do odrabiania strat, a decydująca akcja nadeszła 45 kilometrów przed metą.
- Wspólnie z kolegami zauważyliśmy, że wyjeżdżamy z lasu na długą, odkrytą prostą z mocnym bocznym wiatrem. To była okazja do rozerwania peletonu. Bardzo się cieszę, że to nam się udało - relacjonował van den Berg.
Lider wyścigu mógł się czuć komfortowo, bo towarzyszyło mu w tej akcji trzech kolegów z reprezentacji. Jego najgroźniejsi rywale do zwycięstwa w wyścigu - Niemiec Kim Heiduk i Czech Pavel Bittner - mieli tymczasem tylko po jednym zawodniku do pomocy. Ta grupka błyskawicznie dogoniła uciekającą od startu czwórkę. I mimo dużego wysiłku goniących z tyłu reprezentantów Polski, peleton już się nie połączył.
Finisz znów był holenderskim popisem. Perfekcyjnie rozprowadzony van den Berg wyprzedził Heiduka. Trzecie miejsce zajął tym razem Mick Van Dijke. Najlepszy z Polaków, Bartłomiej Proć zajął 15. lokatę. W klasyfikacji generalnej pierwsze dwie pozycje takie same jak na mecie, a na trzecim stopniu podium Bittner.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego weekendu w Polsce. Wiele zawdzięczam drużynie, ale sam też nie jeździłem z tyłu peletonu, tylko walczyłem na wiatrach. Czułem się dobrze i chciałem pokazać, że jestem gotowy do pracy. Już jutro wsiadam do samolotu i lecę do Włoch, gdzie w środę rozpocznę starty w Baby Giro - mówił holenderski zwycięzca.