(FOTO) Szykują się do walki o mistrzostwo!

Primacol Lowlanders Białystok rozpoczęli przygotowania do startu sezonu 2017 polskiej Topligi futbolu amerykańskiego. Drużyna z Podlasia ma jasny cel. Jest nim zwycięstwo w rozgrywkach. Dwa poprzednie sezony kończyły się dla białostoczan w półfinałach. Teraz ma być inaczej. O starcie przygotowań. Zmianach w kadrze zespołu. Nowych przepisach i sezonie podporządkowanym turniejowi World Games, w którym weźmie udział reprezentacja Polski rozmawialiśmy z Tomaszem Żukowskim, "defensivebackiem", czyli tylnym obrońcą białostockiej ekipy, który jednocześnie pełni funkcję jednego z trenerów zespołu.

Trening Primacol Lowlanders Białystok

Trening Primacol Lowlanders Białystok

Sezon zaczyna się w końcówce marca, ale trenujących Lowlandersów już teraz można spotkać na bocznym boisku Stadionu Miejskiego. Zawsze zaczynacie tak wcześnie?

- W tym sezonie rozgrywki zaczynają się wyjątkowo wcześnie, gdyż 20 lipca we Wrocławiu zaczyna się World Games. Rozgrywki ligowe zostały zatem podporządkowane potrzebom reprezentacji. Wszyscy zawodnicy mieszczący się w składzie naszej kadry przygotowania do wspomnianego turnieju rozpoczną na początku lipca, więc do tego czasu musimy poznać wszystkie rozstrzygnięcia w zmaganiach ligowych.

Co wskażesz jako najważniejszy element początku przygotowań do sezonu w waszym wykonaniu?

- W tym momencie najważniejsze jest zebranie możliwie najsilniejszego składu, a także wdrożenie młodzieżowców, których musimy poprawić przede wszystkim technicznie. Niezwykle istotna jest też kondycja. Musimy zrobić podbudowę do dalszej części przygotowań. Niebawem zaczniemy wykorzystywać instalacje i skupiać się bardziej na graniu zespołowym całych formacji. Będziemy musieli uważnie przestudiować całego playbooka, czyli książkę zagrań. Wówczas nie będzie zwyczajnie czasu na przygotowanie podstawy.

Jak bardzo skomplikowany jest wasz playbook?

- Każdy ma swoje preferencje w ataku. Być może w defensywie jest to odrobinę mniej skomplikowane, ale tych opcji w obu formacjach jest nieskończona ilość. Musimy dostosować nasze zagrania do zawodników jakimi dysponujemy.


Jak wygląda kwestia transferów i montowania zespołu?

- W tym roku mieliśmy dość sporo transferów. Zasiliło nas trzech polskich zawodników oraz dwóch amerykańskich. Dodatkowo nasz sztab szkoleniowy wzmocnił się dwoma trenerami ze Stanów Zjednoczonych. Większość drużyn tych roszad robi bardzo dużo. Beniaminek ligi, Tychy Falcons ściągnęły w tym sezonie wielu weteranów. W sumie to około 20 nowych zawodników. Można powiedzieć, że w Tychach zebrał się cały Śląsk. Na wiele mogą pozwolić sobie także wrocławskie Pantery, które penetrują ligi i mogą sobie pozwolić na wyciąganie wyróżniających się zawodników ze słabszych drużyn oraz niższych lig.

Jest jakiś określony czas do kiedy musicie zamknąć kadrę?

- Okres rejestracji zamyka się na początku maja. Jeśli jednak ktoś zagrał już wcześniej w innym klubie musi odbyć dwumeczowy okres karencji.

Treningi, które odbywacie na Stadionie Miejskim to tylko jedna ze składowych waszych przygotowań. W jaki jeszcze sposób przygotowujecie się do rozgrywek?

- Prócz przygotowań na boisku, możemy jeszcze wyróżnić dwie takie składowe, jak siłownia oraz zajęcia taktyczne. Każdy z nas wykorzystując specjalną platformę internetową może analizować treningi, które są pocięte na akcje. Można analizować swoje błędy, a także postępy. Dzięki tej platformie można także wymieniać się nagraniami pomiędzy zespołami. Korzystaliśmy z tego w reprezentacji, kiedy potrzebowaliśmy materiałów o reprezentacji Holandii czy Węgier.

Mówisz o kadrze. Lowlandersi mają chyba w swoich szeregach sporą grupę kadrowiczów.

- W ostatnim meczu z Holandią w Lublinie mieliśmy siedmiu zawodników, o ile dobrze pamiętam. W pierwszym roku mieliśmy trzech reprezentantów więc widać postępy.

Jak na tle innych ośrodków futbolowych w Polsce wypadacie pod względem dostarczania zawodników do reprezentacji?

- Jesteśmy w czołówce. Więcej kadrowiczów miały od nas tylko zespoły Panter oraz Seahawks Gdynia. Zdarzają się w kadrze też zawodnicy z niższych lig, ale nie ma ich zbyt wielu.

Czyli można powiedzieć, że liga bezpośrednio przekłada się na kształt kadry. Oba zespoły, które wymieniłeś oraz wy to krajowa czołówka, z resztą często też spotykacie się z tymi zespołami, gdy sezon wkracza w decydującą fazę.

- Dwa razy z rzędu przegraliśmy w półfinale z zespołem z Gdyni. Seahawks byli mistrzami przed dwoma i trzema laty. Aktualnym mistrzem kraju są Pantery. Ogólnie można powiedzieć, że jesteśmy w tym ścisłym TOP 3 może TOP 4. Dobrze też wygląda Eagles Warszawa. W tym roku w lidze będą występowały jednak dwa nowe zespoły. Kilka zespołów dokonało znaczących zmian i dopiero w trakcie rozgrywek zobaczymy jak wygląda układ sił. Zobaczymy czy jakaś inna drużyna nie wystrzeli z formą.

Wcześniej wspominałeś o Amerykanach. Słyszałem o zmianie przepisów w tym roku. Jak nowe reguły wpłynął na waszą kadrę?

- W tym roku można mieć dwóch importów na meczu, z czego jednego na boisku. Z reguły są to zawodnicy występujący na rozegraniu lub biegacze. W tamtym roku w sumie można było wystawić czterech zawodników. Teraz wyjdą braki w szkoleniu rodzimych graczy, szczególnie na pozycji rozgrywającego. Moim zdaniem w Polsce jest tylko dwóch dobrych rozgrywających. Jeden gra w Warszawie, drugi we Wrocławiu. Te zespoły, nie mając problemu z rozgrywającym z pewnością postawią na wsparcie w postaci biegaczy. Natomiast niektóre zespoły nie mają, ani jednego, ani drugiego i mogą pojawić się problemy.

Czym spowodowana jest taka zmiana?

- Prawdopodobnie chodziło w głównej mierze o koszty jakie generuje utrzymanie zagranicznych zawodników. Nie można jednak zapominać, że prócz tego, że grają są także znakomitymi trenerami, szczególnie pozycyjnymi. Nasi zawodnicy podpatrując ich zachowania bardzo szybko się uczą i rozwijają. Niestety jednak koszty są tak duże, że niektóre drużyny spadły przez to z ligi. To jednak spowoduje, że w górę pójdą notowania naszych zawodników. Szczególnie biegaczy oraz rozgrywających.


Jak to na odbije się na was?

- W pierwszym roku mieliśmy ?runingbacka?. Ostatnio mieliśmy skrzydłowego i Damian Kołpak był naszym biegaczem, a w tym stawiamy na rozgrywającego. Nie mamy tego luksusu i musimy posiłkować się importem. Dla nas jest to mus, gdyż nie da się w krótkim czasie wyszkolić młodego chłopaka na poziomie gry w Toplidze. Mamy kilku obiecujących młodych zawodników, ale nie możemy być jeszcze niczego pewni.

Jak wygląda szkolenie w Lowlanders?

- Mamy zespół młodzieżowy, który funkcjonuje od poprzedniego roku. W tym już zajmiemy się tym na poważnie. Wcześniej mieliśmy też zespół B w PLFA 8. W tym roku w futbolu ośmioosobowym będziemy mieli zarówno zespół juniorski jak i zespół B, więc wydaje nam się, że zaplecze będzie całkiem niezłe. Dodatkowo przeprowadzamy rekrutacje. Jeśli po kimś ewidentnie widać predyspozycje, przydzielamy go do zespołu A, gdzie szybciej się rozwija.

Na jakie trudności napotykacie podczas przygotowań czy rozgrywek?

- Trudności nie da się ominąć. Największą jest zmobilizowanie ludzi do treningu i zebranie ich w zespół. Każdy z nas ma swoje dodatkowe obowiązki, pracę, szkołę i wiele innych zobowiązań. Treningi trzy razy w tygodniu, a także siłownia są w takich sytuacjach sporym obciążeniem. Z roku na rok mamy coraz więcej weteranów, ale niestety jest tak, że ktoś kończy karierę, ktoś już nie chce grać. Nie mamy takiego bogactwa wyboru, jak chociażby Wrocław Panthers, gdzie na ławce czasem siedzą nawet reprezentanci kraju. U nas często zdarzało się, że wystawialiśmy kogoś w dwie strony, bo po prostu nie mieliśmy innej możliwości.

Z jakim celem wystartujecie w nadchodzącym sezonie?

- Co roku mamy ten sam plan. Co roku chcemy zagrać w finale. Ostatnio byliśmy naprawdę blisko. Walkę o finał przegraliśmy jednym punktem. Przed dwoma laty Seahawks byli od nas znacznie lepsi, teraz wygrali nieznacznie. Mam nadzieję, że w tym roku zagramy w finale. Żałujemy, że przegapiliśmy okazję zagrania finału przed własną publicznością. Taka okazja szybko pewnie się nie powtórzy.


Kto zajmuje się kwestiami organizacyjnymi w drużynie? Te same osoby, które grają czy macie może ludzi odpowiedzialnych za pion pozasportowy?

- Działamy jako stowarzyszenie. W zarządzie zasiadają Rafał Bierć, Michał Maksimowicz i Piotr Morko. Oni zajmują się wszystkimi kwestiami organizacyjnymi. Pozyskują środki, zamawiają boiska treningowe oraz organizują wyjazdy. Dużo osób angażuje się bezinteresownie. Pomagają nam w treningu, w nagraniach treningów, ta drużyna tak działa. Wszystkim zależy na rozwoju i każdy chce mieć w tym swój udział.

Bez tych dobrych, szczerych intencji odnieślibyście taki sukces?

- Na pewno jeśli byśmy się zupełnie nie rozpadli, to pewnie dawno byśmy już spadli do najniższej ligi.

Takim motywatorem do pracy jest chyba także cała otoczka towarzysząca waszym meczom, jak chociażby transmisje na żywo. Jak w ogóle reagujecie na zainteresowanie drużyną?

- To jest esencja futbolu. Ludzie na naszych meczach świetnie się bawią. To też nas napędza i motywuje do dalszej, ciężkiej pracy. Na naszych meczach pojawia się z reguły około tysiąca osób. Widujemy na mieście ludzi z naszymi gadżetami. Mamy fanów, którzy są z nami, na każdym domowym meczu od 2007 roku. Najczęściej ludzie dowiadują się przez znajomych. Każdy musi to zobaczyć na własne oczy. Nie jesteśmy może tak rozpoznawalni jak Jagiellonia, ale ciężko pracujemy na to, żeby stale zaliczać progres.

Galeria

Zobacz również