Niedzielny mecz poprzedziły ważne wydarzenia okołosportowe. Zawodników obu drużyn na murawę przy Słonecznej wyprowadziły m.in. dzieci na wózkach, a klubowy hymn został odegrany przy wyświetlanym na stadionowym telebimie filmie z przedstawienie słów hymnu przez tłumacza języka migowego. Całe spotkanie było relacjonowane przez profesjonalnego lektora na falach radiowych w ramach audiodeskrypcji meczu dla osób niewidomych i niedowidzących. Wszystko to, i wiele innych działań, zostało podjętych w ramach akcji "Stadiony Bez Barier", która ma za zadanie przybliżyć możliwość oglądania meczów piłkarskich osobom z niepełnosprawnościami. Samo spotkanie poprzedziła natomiast minuta ciszy, związana z obchodami Światowego Dnia Sybiraka. Sami Sybiracy byli z kolei obecni na tyrbunach razem ze swoimi rodzinami.
Co do samego spotkania, to rozpoczęło się ono w najgorszy z możliwych dla Jagiellończyków sposobów. Goście objęli prowadzenie już w 3. minucie za sprawą trafienia Pedro Henrique, który pokonał Zlatana Alomerovicia strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Jagiellończycy spróbowali odrobić straty. W 10. minucie uderzenie oddał Jesus Imaz, ale zostało ono zablokowane. Problemów ze skutecznością nie miał natomiast wspomniany Henrique, który w 13. minucie wykorzystał niefrasobliwe zachowanie Michala Sacka, przejął piłkę i celnym uderzeniem z dalszej odległości pokonał wysuniętego przed swoją bramkę Alomerovicia.
Białostoczanie mieli już zatem, po niecałym kwadrancie gry, dwie bramki do odrobienia, ale nie załamali rąk. W 16. minucie bliski szczęścia była Adrian Dieguez, ale strzał Hiszpana obronił Albert Posiadała. W 17. minucie swoją okazję miał Taras Romanczuk, ale nasz kapitan nie oddał celnego strzału. W międzyczasie swoją szansę mieli goście, którzy w 23. minucie przeprowadzili bardzo groźny kontratak, który powinien zakończyć się bramką. Na szczęście dobrze interweniował wracający do defensywy Mateusz Skrzypczak, ale nawet gdyby tego nie zrobił ewentualny gol nie zostałby uzanany ze względu na spalonego.
W 27. minucie gospodarze dopieli swego. Posiadałę pokonał Imaz, który otrzymał piłkę od Dominika Marczuka i płaskim strzałem dał Jadze bramkę kontaktową. Kilka chwil później mógł być już remis - ponownie uderzał Imaz, tym razem głową, ale na drodze do szczęścia stanęła poprzeczka.
W dalszej części pierwszej połowy nie było groźniejszych okazji pod jedną czy drugą bramką. Z wolnego próbował Nene, ale bez problemów piłkę złapał Posiadała. Sędzia doliczył aż osiem minut do pierwszej części gry, a to ze względu na długą przerwę, spowodowaną urazem kapitana gości, Raphaela Rossiego, który wskutek tej kontuzji musiał opuścić murawę. Wreszcie, kiedy wydawało się, że obie ekipy zejdą do szatni przy prowadzeniu Radomiaka, bramkę wyrównującą dla Jagiellonii zdobył Naranjo, który wykorzystał wrzutkę Marczuka i celnie strzelił głową.
Na drugą połowę obie ekipy wyszły bez zmian. Zdecydowanie lepiej po zmianie stron zaczęła Jagiellonia, która szybko objęła prowadzenia. Bramkę na 3:2, która jak się okazało ustaliła wynik meczu, zdobył Afimico Pululu, a asystę przy tym trafieniu, trzecią w niedzielnym spotkaniu, zanotował Marczuk.
Po tej bramce to goście musieli gonić wynik. Wydawało się, że dopieli swego w 58. minucie, kiedy piłka zatrzepotała w bramce Jagiellonii po strzale Henrique. Ostatecznie, po kilku minutach i konsultacji VAR, gol został anulowany.
W dalszej części spotkania tempo gry spadło. Byliśmy świadkami m.in. debiutu Kristoffera Hansena w żółto-czerwonych barwach czy sporego zamieszania w jagiellońskim polu karnym w 74. minucie, po którym piłka padła łupem Alomerovicia. W samej końcówce Radomiak przycinął, ale nie stworzył sobie dogodnej okazji do wyrównania. Mecz zakończył się wygraną Jagi 3:2, pomimo początkowego prowadzenia gości.
Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom 3:2 (2:2).
Bramki: Imaz 27'; Naranjo 45'; Pululu 46'.
Skład Jagiellonii: Alomerović - Sacek, Skrzypczak, Diéguez, Wdowik, Marczuk (Hansen 65'), Romanczuk (K), Nene (Stojinović 83'), Imaz (Łaski 90'), Naranjo (Kupisz 82'), Pululu (Kubicki 65').