Białostocki zespół odważnie rozpoczął potyczkę w Radomiu, bo od uderzenia z dystansu autorstwa Przemysława Mystkowskiego. Strzał wychowanka nieznacznie minął bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Majchrowicza. Kolejny groźny atak Żółto-Czerwonych w 10. minucie - tym razem na strzał z obrębu linii pola karnego zdecydował się Marc Gual, ale Hiszpan nieczysto trafił w piłkę i miejscowi oddalili zagrożenie.
Potem dominowała walka w środkowej strefie boiska. Przed upływem pół godziny gry Jaga kilka razy rozprowadziła groźne kontrataki, jednak zabrakło dobrego, ostatniego podania. Zwłaszcza w momencie, gdy dwa razy w prosty sposób stracił piłkę Diego Carioca. W 42. minucie po raz pierwszy interwencją musiał wykazać się Zlatan Alomerović. Golkiper bez trudu złapał piłkę po uderzeniu zza pola karnego Leandro. Chwilę później Radomiak objął prowadzenie. Gospodarze zaskoczyli Jagiellończyków po rzucie rożnym. W zamieszaniu najlepiej odnalazł się lewy defensor ekipy z Mazowsza - Dawid Abramowicz, który potężnym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę w bramce Jagi.
- Pierwsza połowa, pomimo niekorzystnego rezultatu dla nas, jest do zapomnienia przez oba zespoły. Tak się nie gra w piłkę, tak się nie gra chcąc wygrywać mecze - mówił Piotr Nowak, trener Jagiellonii Białystok.
Gospodarze podwyższyli prowadzenie w 60. minucie. Karol Angielski huknął jak z armaty zza pola karnego i było 2:0 dla Radomiaka. Piłka odbiła się od słupka i kompletnie zaskoczyła Alomerovicia. Jaga jednak nie zamierzała składać broni. Chwilę po trafieniu gospodarzy zdołała odpowiedzieć kontaktowym trafieniem autorstwa Diego Carioci. Asystę zaliczył Bartek Wdowik.
- To był nie tylko mój pierwszy gola dla Jagiellonii, ale także pierwsze trafienie w tym roku. Cieszę się, że pomogłem drużynie. Teraz musimy patrzeć w przyszłość - powiedział klubowym mediom Brazylijczyk.
Białostocki zespół poszedł za ciosem i zaraz potem zdołał doprowadzić do remisu - dzięki niezawodnemu Marcowi Gualowi. Hiszpan w 67. minucie popisał się fenomenalnym uderzeniem pod poprzeczkę z dystansu. Futbolówka przekroczyła linię bramkową i na tablicy wyników był remis 2:2.
- Przyszedłem do Jagiellonii żeby strzelać gole i zdobywać, wspólnie z drużyną, punkty. Mam nadzieję, że w meczu z Pogonią trafię po raz kolejny. Styl jest oczywiście ważny, ale liczy się to co w sieci. Dzisiaj starałem się strzelić, udało się - podkreślał w rozmowie z klubowymi mediami Marc Gual.
W doliczonym czasie gry, sędzia analizował na VAR sytuację w polu karnym gospodarzy, kiedy Taras Romanczuk został nadepnięty przez Filipa Majchrowicza, gdy ten złapał piłkę po dośrodkowaniu. Nie przyznano jednak jedenastki Żółto-Czerwonym. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów.