Ekstraklasa. Porażka Jagiellonii w ostatniej chwili

To był niezły mecz, ale czegoś zabrakło... znowu. Jagiellonia Białystok przegrała na wyjeździe z Koroną Kielce w ramach PKO Ekstraklasy. Mecz skończył się wynikiem 1:2. Gol, który odebrał Jadze marzenia o choćby punkcie padł w doliczonym czasie gry.

[fot. jagiellonia.pl]

[fot. jagiellonia.pl]

Od początku meczu Jagiellończycy starali się o objęcie prowadzenia. W 18. minucie z linii pola karnego uderzył Jesus Imaz, później pokazywał się Marc Gual, przy stałych fragmentach gry próbował Taras Romanczuk i starał się Israel Puerto. Do głosu zaczęła dochodzić Korona, po strzale Ronaldo Deaconu okazało się, że bramkarz Jagi Zlatan Alomerović jest w doskonałej formie.

W 36. minucie padł gol dla "Żółto-Czerwonych". Z rzutu rożnego dośrodkował Bartłomiej Wdowik, piłka spadła na głowę Puerto, a następnie pod nogi Jesusa Imaza, który oddał strzał i pokonał Forenca. Było 1:0 dla Jagiellonii Białystok, a Hiszpan wysunął się na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców PKO BP Ekstraklasy. To była jego 53. bramka w barwach "Dumy Podlasia".

W drugiej połowie do ataku ruszyli Koroniarze. Najpierw bardzo dobrą interwencją popisał się Puerto. Następnie sytuację uratowali Zlatan Alomerović i Tomas Prikryl. Po chwili swoich sił próbował Jakub Łukowski oraz Deaconu. W pierwszym przypadku piłka została jednak zablokowana, a w drugim minęła bramkę Alomerovicia w bezpiecznej odległości.

Jagiellonia mądrze się broniła czekała na okazję do podwyższenia prowadzenia. W 73. minucie kolejną próbę pokonania Konrada Forenca podjął Marc Gual. Tym razem golkipera gospodarzy nie wyręczył już żaden z kolegów z pola, ale ten i tak nie miał większych problemów z interwencją. W 79. minucie, z lewej strony dośrodkował Briceag, a w polu karnym najlepiej odnalazł się Dominick Zator. Obrońca wyskoczył wysoko i oddał precyzyjny strzał głową. Futbolówka przeleciała nad Alomeroviciem i było 1:1.

O tym, że taki wynik nie satysfakcjonował obu stron świadczą okazje Imaza, Camilo Meny, a w odpowiedzi Błanika, którego kapitalnie zatrzymał bramkarz Jagi. Gdy wydawało się, że rezultat nie ulegnie już zmianie z bliskiej odległości piłkę w bramce Jagiellonii Białystok umieścił Jewgienij Szykawka. Chwilę później prowadzący zawody Szymon Marciniak zagwizdał po raz ostatni. Mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Korony.

- To rozczarowujący wynik, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę okoliczności. Gdy traci się decydującego gola w końcówce, nie może być inaczej. Uważam, że w pierwszej połowie byliśmy dobrze zorganizowaną i groźną drużyną. Początek drugiej połowy nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale później poprzez stwarzane sytuacje wróciliśmy do gry. Zabrakło drugiej bramki, która uspokoiłaby nasze poczynania. Korona była coraz groźniejsza, głównie poprzez dośrodkowania - mówił Adrian Siemieniec, trener Jagi.

- To znowu ta sama historia. Objęliśmy prowadzenie, przed przerwą graliśmy bardzo dobrze, rywale nie stworzyli sobie żadnych sytuacji. Rozpoczęła się druga połowa i wyglądaliśmy inaczej, nie wiem dlaczego - powiedział klubowym mediom napastnik Jagiellonii Jesus Imaz.

Zobacz również