Jagiellonia od początku narzuciła swój styl gry i już w pierwszych minutach mogła objąć prowadzenie, jednak białostockim atakującym brakowało dokładności w polu karnym rywala. Ostatecznie przewagę zespołu udokumentował Wojciech Łaski, który otrzymał kapitalne podanie od Jarosława Kubuckiego i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kubie Jasionkowi na skuteczną interwencję.
"Żółto-Czerwoni" nadal przeważali, ale znowu brakowało precyzji i szczęścia. W drugiej kwarcie prowadzenie Jagiellonii podwyższył Dominik Kobus wykańczając dośrodkowanie Jarosława Kubickiego z rzutu rożnego. Po chwili mogło być już 3:0, gola strzelił bowiem Alan Rybak, ale arbiter dopatrzył się faulu młodego napastnika na bramkarzu Olimpii. Później Jagiellonia miała rzut karny. Do piłki podszedł Jose Naranjo, jednak po jego uderzeniu golkiper z Zambrowa skutecznie interweniował i odbił piłkę na rzut rożny.
Co nie udało się Alanowi i Hiszpanowi, wyszło w trzeciej kwarcie Mikołajowi Wasilewskiemu. Kapitan drugiej drużyny Jagiellonii zachował zaimną krew w zamieszaniu podbramkowym i podwyższył prowadzenie Jagi. Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie, a białostocki zespół wygrał 3:0.
- Samo spotkanie wyglądało tak, jak powinno wyglądać starcie zespołu z Ekstraklasy z trzecioligowcem. Mieliśmy pełną kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi, nie dopuszczaliśmy przeciwników do własnego pola karnego, sami tworzyliśmy sporo sytuacji i jedyne czego nam brakowało to jakości w polu karnym, bo tych bramek powinno być zdecydowanie więcej i nie mam tutaj na myśli wyłącznie niewykorzystanego rzutu karnego. Niemniej sam sprawdzian oceniam pozytywnie - powiedział trener Jagiellonii Adrian Siemieniec.