Wczorajszy (19.08) mecz w Gliwicach oba zespoły rozpoczęły ostrożnie. Choć to Jagiellonia posiadała optyczną przewagę, to pierwsze groźne okazje stwarzali "Niebiescy". Dwukrotnie białostockiego golkipera starał się zaskoczyć Daniel Szczepan, ale snajper chorzowian nie znalazł drogi do bramki. Pierwszy kwadrans zakończył się strzałem zza pola karnego Naranjo, jednak niecelnym.
Na kolejne dogodne szanse trzeba było poczekać pół godziny. Michał Buchalik dobrze interweniował po strzale z linii pola karnego Jarosława Kubickiego. Tuż przed przerwą Tomasz Wójtowicz ofiarnym wślizgiem zastopował w polu karnym rozpędzonego Dominika Marczuka w ostatniej chwili zabierając mu piłkę. Bliski szczęścia był też Pululu, którego próba uderzenia także została wyblokowana. Później Dominik Steczyk strzałem głową trafił tylko w poprzeczkę.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Jagiellończycy przeważali, ale tym razem też stwarzali groźne sytuacje. Najlepszą z nich miał na początku drugiej części rywalizacji Jesus Imaz, który po składnej akcji i podaniu Pululu trafił wprost w bramkarza Ruchu. Wcześniej też niczysto głową trafił w piłkę Adrian Dieguez uderzając niecelnie po rzucie rożnym.
W 84. minucie Jagiellończycy cieszyli się ze zdobycia zwycięskiej bramki. Bartłomiej Wdowik zdecydował się na strzał słabszą, prawą nogą zza pola karnego, futbolówka po drodze otarła się o Nene i znalazła się w siatce obok kompletnie zmylonego rykoszetem Buchalika.
- To był dla nas naprawdę trudny mecz. Cieszymy się z faktu, że to kolejne zwycięstwo oraz tego, że podtrzymujemy serię. Rozmawiamy o tym dużo, dla nas to dalej jest mało. Chcemy, żeby licznik cały czas wzrastał. Dzisiaj się pocieszymy, zregenerujemy i od przyszłego tygodnia zaczniemy już przygotowania do niedzielnego, domowego meczu z Górnikiem Zabrze, w którym zagramy oczywiście o zwycięstwo - stwierdził Adrian Siemieniec, szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.