Trener Adrian Siemieniec dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce. Za pauzującego za kartki Michała Pazdana wystąpił Mateusz Skrzypczak, z kolei w miejsce innego wykartkowanego piłkarza Jagi - Nene zagrał Taras Romanczuk. Jak przebiegała piątkowa (12.05) rywalizacja?
Początek meczu był bardzo wyrównany. W piątej minucie obok jagiellońskiej bramki uderzył Enest Muci. Chwilę później w odpowiedzi groźnie zaatakował Jesus Imaz, jednak ze strzałem Hiszpana poradził sobie Kacper Tobiasz.
Pierwszy kwadrans zakończył się w najlepszy z możliwych sposobów dla Jagi. Aurelien Nguiamba przechwycił piłkę po niedokładnym podaniu Josue i posłał dokładną piłkę do Marca Guala. Hiszpan, który od nowego sezonu zasili warszawską ekipę, uderzeniem po rykoszecie zdobył bramkę dla Jagiellonii. Prowadziliśmy 1:0 w Warszawie.
Niestety, z prowadzenia nie cieszyliśmy się długo. W 20. minucie szczęście dopisało Josue, który uderzył z rzutu wolnego, a futbolówka niefortunnie odbiła się od głowy Jesusa Imaza i zaskoczyła Alomerovicia. Było 1:1.
Dalsza część pierwszej połowy to próby ataków Legii, ale nie na tyle groźne, by mogły zaskoczyć defensywę Jagi. Za to Żółto-Czerwoni przed przerwą stworzyli dwie wyśmienite okazje do objęcia prowadzenia. W słupek warszawskiej bramki trafiali kolejno Tomas Prikryl i Imaz. Miejscowi mogli mówić o dużym szczęściu w tych sytuacjach.
Do przerwy był remis 1:1, z lekkim wskazaniem na Jagę. Jak przebiegała druga część rywalizacji?
W drugiej połowie do głosu doszła warszawska ekipa i to zdecydowanie. Już w 48. minucie Bartosz Slisz popisał się fenomenalną asystą do zamykającego akcję w polu karnym Jagi Ernesta Muciego. Albańczyk uderzeniem z bliska zapewnił warszawianom prowadzenie w piątkowej rywalizacji.
Miejscowi nie zatrzymywali się. Po godzinie gry świetnie dysponowany Slisz obsłużył dokładnym, płaskim podaniem Macieja Rosołka, który strzałem z najbliższej odległości podwyższył prowadzenie warszawian.
Jaga starała się atakować, ale już nie tak łatwo, jak w pierwszej połowie, przychodziło jej stwarzanie sytuacji pod bramką gospodarzy. Legia za to była bardzo konkretna i to ona zdobyła czwartą bramkę. Tym razem szczęśliwcem okazał się Maik Nawrocki, który głową sfinalizował dośrodkowanie Josue. Było 4:1 dla gospodarzy.
Jaga za wszelką cenę starała się przynajmniej zmniejszyć rozmiary porażki w stolicy. Niestety, w ostatnim kwadransie Gual trafił tylko w boczną siatkę warszawskiej bramki, a po chwili Imaz chybił celu w sytuacji sam na sam.
Zaraz potem rezerwowy Blaz Kramer ustalił wynik rywalizacji golem na 5:1 dla warszawian. Takim też wynikiem zakończył się piątkowy mecz. Legia wysoko pokonała Jagiellonię przy Łazienkowskiej.