Jagiellonia zaczęła w osłabionym składzie – bez czterech zawodników: Jesusa Imaza (w rezerwie) oraz Marca Guala, Bojana Nastica i Tomasa Prikryla. Pierwsza połowa meczu upłynęła pod znakiem dominacji gości. Jednak goście, mimo kilku groźnych akcji i jednej bramki, tyle strzelonej ze spalonego nie zdołali objąć prowadzenia w meczu.
Początek drugiej połowy był taki jak cała pierwsza: Pogoń atakowała, Jagiellonia skupiała się na defensywie. Ciągle jednak wynik spotkania nie dokumentował przewagi Pogoni.
W zamian – w 58. minucie Jagiellonia wykorzystała stały fragment gry i objęła niespodziewanie prowadzneie. Bartłomiej Wdowik dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Tomasza Kupisza. Bramka nie zmieniła jednak obrazu gry: Pogoń atakowała, a Jagiellonia pozostawała w głębokiej defensywie. Tyle że znowu goście nie byli w stanie pokonać znakomicie dysponowanego w tym meczu bramkarza Jagiellonii Zlatana Alomerovica.
I znowu los uśmiechnął się do drużyny gospodarzy. Wprowadzony w drugiej połowie na boisko Jesus Imaz wykorzystał dośrodkowanie Jakuba Lewickiego i uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Dantego Stipicę. Sędzia Szymon Marciniak kilka minut czekał na potwierdzenie VAR, ale gol został uznany.
– Nie powinniśmy stracić tylu bramek, ale dziś nie byliśmy wystarczająco dobrzy w obu polach karnych, by wygrać – ocenił po meczu trener Pogoni Jens Gustaffson.
– Chylę czoła przed moimi graczami, bo dzisiaj wygraliśmy przede wszystkim sercem, determinacją i chęcią zwyciężania. Taki charakter zespołu chcę oglądać w każdej kolejce i myślę, że dzięki temu nabierzemy pewności i zaczniemy funkcjonować trochę spokojniej i pokażemy też piękny futbol. Myślę, że na to też wszyscy czekają – mówił z kolei trener Jagiellonii Maciej Stolarczyk.