- Za nami bardzo krótka noc i długi dzień. Pracy było bardzo dużo, ale efekt jest taki, że buzia sama się uśmiecha. Patrząc na te dzieciaki z całą pewnością trzeba powiedzieć, że było warto - mówi Tomasz Kulhawik, jeden z organizatorów piłkarskiego święta dla najmłodszych.
Do rozgrywek w Białystok Trophy przystąpiło 55 akademii, które wystawiły 78 zespołów. - Gościliśmy drużyny nie tylko z naszego miasta czy województwa, ale też z Polski oraz zza granicy. Wszystko wyszło super, oczywiście po tym turnieju widzimy, co jeszcze możemy zrobić lepiej i będziemy nad tym pracować. Mam nadzieję, że ten turniej wpisze się na dłużej w piłkarski kalendarz w Białymstoku - dodaje Kulhawik.
Młodzi zawodnicy rywalizowali w czterech kategoriach wiekowych. - Najmłodszy zawodnik urodził się w 2014 roku, najstarszy w 2008 - uzupełnia Kulahwik.
Najważniejsze, że każdy wracając do domu mógł czuć się zwycięzcą. - Nikogo ze stadionu nie wypuściliśmy z pustymi rękoma. Przygotowaliśmy 960 medali i dyplomów - przekonuje Kulhawik.
Organizatorzy, których wsparli wolontariusze oraz zaangażowani w rozwój młodych sportowców rodzice przygotowali w sumie 14 boisk (8 na płycie głównej i 6 na bocznej). Dzięki temu w niedzielę przez oba boiska Stadionu Miejskiego w Białymstoku przebiegło prawie tysiąc dzieciaków.
- Mam nadzieję, że chociaż jedna czy dwie osoby, które tutaj są kiedyś zostaną kolejnym Przemkiem Frankowskim czy Robertem Lewandowskim. Póki co najważniejsze jest to, żeby zaszczepić w nich miłość do sportu. Ja jeszcze nie grałem na tym stadionie, a oni już mieli na nim swoje super momenty. Miejmy nadzieję, że to im pomoże w przyszłości - kończy optymistycznie Tomek Kulhawik.