- Na mecz wyruszyliśmy bezpośrednio po konferencji prasowej poprzedzającej Mistrzostwa Polski. Wiedzieliśmy, że Działdowo jest osłabione brakiem Taku Takakiwy oraz że przeciwko nam wystąpi Kamil Kurowski, notabene nasz były trener grup młodzieżowych - mówi Piotr Anchim, menadżer Dojlid.
- Podstawą do zwycięstwa było rozszyfrowanie ustawienia rywali. Założyliśmy, że jako pierwszy zagra Wang Yang, a także, że na "spalenie" ustawiony zostanie Kurowski, a jako trzeci powinien wystąpić Jiri Vrablik. Naszym zadaniem było sparowanie go z Li Yongyinem i to nam się udało. Przy założeniu, że Wandżi ogrywa Kurowskiego, po trzech meczach chcieliśmy prowadzić 2:1, a wiec już wówczas mieć zapewniony punkt. To, co wydarzyłoby się później nie miałoby już większego znaczenia, byłoby tylko dodatkiem - dodaje.
W ten sposób mecz zaczął się od spotkania Yanga z Przemysławem Walaszkiem. Młody zawodnik Dojlid zdołał nawet urwać jednego seta wyżej notowanemu przeciwnikowi, ale ostatecznie po tym starciu to gospodarze wyszli na prowadzenie 1:0. Później wszystko poszło już zgodnie z planem, co nie oznacza, że było łatwo.
- Ważny jest aspekt psychologiczny. Nasz kapitan miał spore problemy w meczu z teoretycznie słabszym rywalem. Wygrał 3:2, ale bardzo się męczył. Widać było niepewność, niedokładność w odbiorze i słaby atak. Natomiast w drugim meczu z faworyzowanym Wang Yangiem zagrał już z dużo większym spokojem. Nie miał nic do stracenia i to było widać w jego grze, która zakończyła cały mecz - wyjaśnia szef Dojlid.
Wygrana w Działdowie była czwartym z rzędu triumfem w Lotto Superlidze. Wcześniej białostoczanie ograli Olimpię-Unię Grudziądz, Wartę Kostrzyn nad Odrą, a także Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki.
KS Dekorglass Działdowo 1:3 Dojlidy Białystok
Wang Yang - Przemysław Walaszek 3:1 (11:5, 10:12, 11:8, 11:7)
Kami Kurowski - Wang Zeng Yi 2:3 (4:11, 6:11, 11:6, 11:9, 7:11)
Jiri Vrablik - Yongyin Li 0:3 (4:11, 9:11, 7:11)
Wang Yang - Wang Zeng Yi 0:2 (6:11, 7:11)