Dobra dyspozycja Dojlid na PGE Narodowym

- Bardzo fajna impreza, kluby zjeżdżały się autokarami. Mnóstwo ludzi ze środowiska. Ponad sto stołów. W jednym miejscu i czasie została rozegrana cała kolejka Lotto Superligi oraz jeden mecz Ekstraklasy kobiet z udziałem naszej drużyny - mówi Piotr Achim, który podsumowuje wyjazd Dojlid na Stadion Narodowy w Warszawie.

/fot. Facebook Dojlidy Białystok/ @uksdojlidybialystok/

/fot. Facebook Dojlidy Białystok/ @uksdojlidybialystok/

W czwartek męski zespół Dojlid zainaugurował kolejny sezon w Lotto Superlidze. Białostoczanie w pierwszej kolejce ulegli rzeszowskiemu AZS-owi 2:3 i do Warszawy jechali z jasnym celem, którym było zwycięstwo. - Chcieliśmy koniecznie wygrać z Gwiazdą Bydgoszcz. To zespół na poziomie zbliżonym do naszego. W jego składzie nie brakuje jednak dobrych zawodników. Mają mistrza Rosji, Wiaczesława Burowa, a także nowego Koreańczyka, Minhyuck Cheona. W kapitalnej formie przyjechał do nas Li. Zdobył dwa punkty, odniósł dwa pewne zwycięstwa bez straty seta. Po tej kilkumiesięcznej przerwie pomiędzy aktualną rundą a poprzednią widać różnicę w jego grze. Poprawił się w obronie, jest pewniejszy i spokojniejszy przy stole. Nie gra mocno z nieprzygotowanych piłek i zaprezentował się bardzo dobrze. Do tego punkt dołożył Wandżi. Nie był to jego wielki mecz, ale zrobił swoje. Najsłabiej wyglądał Przemek Walaszek, z którym po meczu mieliśmy poważną rozmowę. Nie oczekuję od niego samych zwycięstw, ale nie może przechodzić obok meczu i nie walczyć. Każdy zawodnik z naszego klubu musi grać tak, żeby było widać, że jest z naszego klubu, że jest z Białegostoku. Nie może się poddawać, musi się starać, szczególnie, że jest młodym zawodnikiem - mówi Piotr Anchim, menadżer Dojlid.

Gwiazda Zooleszcz Bydgoszcz 1:3 Dojlidy Białystok

Wiaczesław Burow - Przemysław Walaszek 3:0 (11:4, 11:4, 11:6)

Minhyuck Cheon - Yongyin Li 0:3 (8:11, 3:11, 9:11)

Patryk Jendrzejewski - Wang Zeng Yi 1:3 (7:11, 8:11, 11:4, 5:11)

Wiaczesław Burow - Yongyin Li 0:2 (6:11, 6:11)

W nieco gorszych nastrojach wracał do Białegostoku żeński zespół Dojlid, którYe nie miały zbyt wielkich szans w starciu z Siarką Tarnobrzeg, 21- krotnym mistrzem kraju oraz triumfatorem ostatniej edycji Ligi Mistrzów tenisa stołowego. - Siarka nie ma w Polsce równych sobie rywali. Dziewczyny miały zatem zupełnie inne cele. Miały się dobrze zaprezentować, o zwycięstwie nie było mowy, nie tylko ze względu na siłę rywala, ale także ze względu na nasze osłabienia. Nie mogliśmy skorzystać z usług naszej Chinki, która jest na etapie wyrabiania wizy, a także Kasi Grzybowskiej, której przyjazd był konieczny. Nie było też Darii Kisiel, która przebywa na obozie ITTF w Chorwacji. Zagraliśmy bardzo młodym składem. Julia Jackowska ma 18 lat, Michalina Górska 16 lat, a Alicja Jarkowska 14 lat. Mimo to dziewczyny dzielnie walczyły i pokazały się z dobrej strony. Obejrzeliśmy kilka ciekawych i zaciętych wymian. Cały stadion je oklaskiwał, więc dla nich to fajne doświadczenie. Dodatkowo Julia mogła wygrać swój mecz. Przegrała z Agatą Zakrzewską dopiero na przewagi w piątym secie - dodaje Anchim.

Dojlidy Białystok 0:3 Siarka Tarnobrzeg

Alicja Jarkowska - Kinga Stefańska 0:3 (8:11, 2:11, 8:11)

Michalina Górska - Wiktoria Pawłowicz 0:3 (3:11, 9:11, 4:11)

Julia Jackowska - Agata Zakrzewska 2:3 (11:3, 3:11, 11:4, 4:11, 10:12)

- Cała impreza to kapitalna promocja dla naszej dyscypliny. Ze względu na miejsce rozgrywania meczów można powiedzieć, że warunki były nieco ekstremalne. Mimo zamkniętego dachu czuć było podmuchy wiatru, dźwięk też inaczej się rozchodził, ale trzeba jasno sobie powiedzieć, ze mimo to warto było zorganizować coś takiego, bo to bardzo fajne doświadczenie - kończy menadżer Dojlid.

Zobacz również