Chyba przyszedł czas rozliczeń Panie Zając

Wczorajszy przegrany mecz Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin (0:1) był chyba szczytem wytrzymałości sympatyków klubu z Białegostoku. Ciężko się ogląda tak słabo grającą drużynę Jagi, ale jeszcze ciężej słucha się wypowiedzi trenera Bogdana Zająca. Odnosimy wrażenie, że trener żyje w alternatywnej rzeczywistości.

/foto./md

/foto./md

Każdy kto widział ten mecz zapewne nie chce do niego już wracać. Wątpliwe widowisko, które potrafiło zmęczyć najwytrwalszych koneserów piłki kopanej. Piłkarze nie wiedzą co grać, brak stylu, jakiegokolwiek pomysłu, laga w każdym kierunku (po wybiciu Augustyna piłkę podobno znaleziono w Olmontach). Jesteśmy drużyną, której przeciwnicy oddają najwięcej strzałów na bramkę. Powiedzmy sobie szczerze, tego po prostu nie da się oglądać. Jak żenująca i wysysająca resztki energii jest gra zespołu, to tak samo, jeśli nie bardziej, żenujące są wypowiedzi i tłumaczenia trenera Bogdana Zająca, którymi raczy nas na konferencjach prasowych. Ktoś ewidentnie próbuje zrobić ze wszystkich miłośników piłki nożnej idiotów. Nie trzeba być fachowcem i wielkim znawcą futbolu, żeby widzieć, że drużyna nie funkcjonuje. To jest ewidentny zjazd w dół Jagielloni w każdym aspekcie. 

Trener za to widzi pozytywy, drużyna idzie do przodu i wierzy, że z każdym dniem i tygodniem będzie coraz lepiej.  

- Dzisiaj były pozytywy i zespół, który wyszedł na boisko bić się i walczyć o punkty. (...) wierzę, że z każdym dniem i tygodniem będzie to szło do przodu. Pogoń wygrała dzięki swojej szansie po bardzo stykowym meczu. Byli bardzo skuteczni, wykorzystali naszą niefrasobliwość, moment zawahania. - powiedział po meczu trener Zając.

Litości, chyba wszyscy oglądali inny mecz. Chciało by się dodać: szkoda, że w tej bójce zapomnieli o grze w piłkę. Niestety nie ma już czasu na eksperymenty, Białystok mówi dość. Również Stowarzyszenie Kibiców Jagiellonii wystosowało list otwarty do zarządu. Każdy sympatyk drużyny, ale też wszyscy interesujący się tym sportem nie mogą patrzeć na to co dzieje się z zespołem i oczekują stanowczych kroków włodarzy klubu. Nie tak miał wyglądać #nowypoczątek. 

Jagiellonia jest najsłabsza od lat, każdy zawodnik to cień samego siebie, a to wszystko pod wodzą właśnie trenera Bogdana Zająca. To szkoleniowiec odpowiada za przygotowanie i prowadzenie drużyny, a jaki jest tego efekt każdy widzi. Brak mocy, kondycji, zespół biega średnio o 7 km mniej od przeciwników, nie wspominając już o pomyśle na mecz. Poziom żenady w grze drużyny rozwalił już skalę, a trener przychodzi na konferencję i jeszcze dokłada do pieca. W ostatnich sześciu meczach na 18 możliwych do zdobycia punktów, drużyna Bogdana Zająca zdobyła dwa... tak, całe dwa punkty. Nie na darmo zostało użyte słowo "zdobyła", przy takiej formie i grze zespołu remisy są niewątpliwie sukcesem szkoleniowca.

- Jestem zadowolony z punktu, bardzo go szanuję. (...) Punkt to punkt, tym bardziej zdobyty na tak trudnym terenie. - Bogdan Zając po mecz z Podbeskidziem (1:1)

To jakiś kiepski żart i jawna kpina z kibiców. Wystarczy już tego zadowolenia po porażkach i remisach, ciągłych wymówek i szukania winnych w zawodnikach przy braku samokrytyki wobec własnych decyzji. Wystarczy słuchania o tych analizach, automatyzmach, założeniach na mecz, mówienia o fragmentach dobrej gry w przegranych spotkaniach, szukania winy w murawie i robienia ze wszystkich głupków. Powiedzmy sobie wprost, tu nic nie funkcjonuje i nie widać żadnych perspektyw.

Wszyscy mają nadzieję, że w Białymstoku eksperyment pt. "Bogdan Zając" się zakończy. Można uznać, że czerwona kartka, którą otrzymał trener pod koniec meczu była jednocześnie życzeniem "szerokiej drogi" od kibiców i sympatyków Jagiellonii Białystok. Klub musi wrócić na właściwe tory, ale do tego potrzebna jest kompetentna osoba w roli trenera. Po #nowypoczątek czas teraz na #nowyporządek.

Zobacz również