Żółto-Czerwoni przystąpili do boju z Norwegami pełni nadziei i podbudowani pięcioma kolejnymi wygranymi. Trener Adrian Siemieniec zdecydował się wystawić żelazną jedenastkę na starcie z Bodo. Do wyjściowego składu wrócili Rui Nene, Taras Romanczuk, Dominik Marczuk i Dieguez.
Od początku środowej rywalizacji na wypełnionym po brzegi widzami stadionie (ponad 19 tysięcy kibiców) inicjatywę przejęli rywale. Już w drugiej minucie było blisko trafienia dla gości, gdy po strzale Isaka Maatty był rykoszet i futbolówka minęła bramkę Sławomira Abramowicza w nieznacznej odległości.
Przeciwnicy bardzo długo utrzymywali się przy piłce i cierpliwie budowali kolejne ataki. Po jednym z nich w ósmej minucie mogli zaskoczyć Jagę, ale po zagraniu Henrika Bjorkana nasi defensorzy w ostatniej chwili skasowali akcję.
Później po kilku ofensywnych zapędach Norwegów i zablokowanych strzałach Patricka Berga oraz Jensa Hauge zza pola karnego, odważniej ruszyła Jaga. Piłkę przejętą na połowie Skandynawów przejął Kristoffer Hansen. Rodak naszych rywali oddał strzał z dystansu, jednak niecelny.
Po pół godzinie gry nastąpił najlepszy okres gry w całym spotkaniu Jagiellończyków. Wtedy dwukrotnie bliski trafienia do siatki był znany z potężnych uderzeń zza szesnastki Nene. Najpierw strzał Portugalczyka z trudem obronił Nikita Haikin, a po chwili rosyjski golkiper nie miał problemów ze złapaniem futbolówki po zbyt lekkiej próbie pomocnika Jagi. To były niezłe okazje, ale zabrakło odrobiny precyzji i siły.
Pierwsza odsłona meczu zakończyła się bezbramkowym rezultatem. Jak było po zmianie stron?
Jagiellończycy na początku drugiej części starali się zagrać z większym zębem, ale przyjezdni byli dobrze dysponowani i wyprowadzali kolejne ataki. Po jednym z nich Bodo/Glimt wyszło na prowadzenie. W 58. minucie Hauge wbiegł w nasze pole karne i zagrał płaską piłkę w pole bramkowe. Tam niefortunnie interweniował Dieguez, który skierował futbolówkę do siatki.
Przyjezdni nie zwalniali tempa i chcieli podwyższyć rezultat. Zaraz potem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do bramki skierował Brede Moe, jednak po analizie VAR niemieccy sędziowie uznali, że nastąpiło przewinienie na jednym z Jagiellończyków i ostatecznie gola nie uznano.
Gospodarze ożywili się w ostatnim kwadransie spotkania, gdy grę rozruszali nieco zmiennicy Żółto-Czerwonych. Kilka razy groźnie w pole karne centrował Miki Villar, a raz niebezpiecznie po centrze Michala Sacka główkował Lamine DIaby Fadiga.
Nasz zespół dzielnie starał się o wyrównanie w końcówce. Raz było blisko wyrónania, gdy w ostatniej chwili został zablokowany strzał Jesusa Imaza. Zaraz potem Norwegowie wyprowadzili groźny kontratak, jednak w sytuacji dwa na dwa złe podanie do partnera w polu karnym posłał Hauge. Ostatecznie Jagiellończycy ulegli rywalom 0:1 i w Norwegii 13 sierpnia podopiecznych Adriana SIemieńca czeka trudne zadanie odrobienia strat.
Źródło:https://jagiellonia.pl/