Jeśli pięściarz z Ameryki Południowej miał jakiekolwiek nadzieje, że do domu będzie mógł wrócić ze zwycięstwem nad Polakiem, to mogło mieć to miejsce jedynie w początkowej fazie pojedynku. Wówczas Latynos miał jeszcze spory zapas sił i energii. Villalobos próbował swoje braki maskować ruchliwością, ale punkty i tak zbierał Szeremeta.
Przygotowujący się z trenerem Łapinem bokser był bardzo skuteczny. Celu dosięgały lewe proste, w punkt trafiały także ciosy wyprowadzane prawą ręką. Kamil Szeremeta potrzebował trzech, może czterech starć, by przystosować się do stylu jaki prezentował jego rywal. Szybka analiza spowodowała, że z rundy na rundę przewaga Polaka stawała się coraz wyraźniejsza.
fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl
Podobnie widzieli to także sędziowie punktowi, którzy po ośmiu rundach orzekli wygraną białostoczanina w stosunku 79-73, 79-73 oraz 78-74. Przewaga Szeremety nie podlegała najmniejszej dyskusji. Szkoda tylko, że białostockiemu bokserowi nie udało się zakończyć walki w bardziej widowiskowy sposób.
Białostoczanin od wejścia na zawodowy ring wciąż pozostaje niepokonany (15-0, 2KO). Dla Argentyńczyka było to z kolei trzecie przegrane starcie z rzędu. W ubiegłym roku pokonali go także Patryk Szymański oraz Alan Emmanuel Castano.